Rok 2025 jest dla Henrykusów rokiem jubileuszowym. Świętujemy 60.lecie powstania szkół rolniczych w Henrykowie. Najmocniejszy akcent już za nami. Na początku czerwca br. odbył się Zjazd Absolwentów, na którym dominowali słuchacze PSNR i uczniowie technikum, którzy obchodzili również 50.lecie zakończenia szkoły.
Niezależnie od tego w końcu czerwca odbyły się XV Spotkania Zamkowe Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu. Nie ukrywam, że to za moją przyczyną w tym roku odbyły się w Henrykowie. Proponując to kolegom ze stowarzyszenia chciałem skierować ich uwagę na nasz Henryków, którego ranga na Dolnym Śląsku i tak nie budzi wątpliwości. Trudno nie było gdyż ojcowie dwóch członków ŚTG współpracowali z dyrektorem Janem Szadurskim i mieli o nim jak najlepsze zdanie. Poniżej zamieszczam krótką relację z tej imprezy sporządzoną przez Majką Rągowską z Wrocławia, do niedawna prezes ŚTG, której ojciec pracował z Janem Szadurskim w Centrali Nasiennej we Wrocławiu, a później wielokrotnie bywał w Henrykowie. (Andrzej Szczudło)
XV Spotkanie Zamkowe w Henrykowie i Ziębicach przeszło do historii. Było świetnie i z przygodami – po szczegółowe sprawozdanie odsyłam do Paranteli 10 (nazwa rocznika wydawanego przez ŚTG- przypis ASz.), które ukażą się we wrześniu. Będą dostępne podczas konferencji w Brzegu Geneami (nazwa własna dorocznej konferencji genealogicznej- przypis ASz.) i potem.
Teraz tylko parę słów. Było wyjątkowo dużo zwiedzania – klasztor w Henrykowie z księgą zawierającą słynne zdanie po polsku, kiedy to kmieć zwraca się do stojącej przy gazie żony: ”daj, ja przygazuję, a ty idź, zajmij się genealogią” (tak było, można jechać i samemu sprawdzić). Muzeum Domu Śląskiego w Ziębicach, gdzie pokazano dziewiętnastowieczne odkurzacze pionowe, pralki na korbkę i takież lodówki. A także wiele innych eksponatów, już zupełnie serio. Muzeum Gazownictwa w Paczkowie. Zdawałoby się zwyczajne, a jednak wyjątkowe.
Kościoły pełne barokowego przepychu, kipiące od rzeźb, z obrazami Willmanna na ścianach. Kamieniczki na ryneczkach miasteczek opowiadających swoją długą i skomplikowaną historię. Pałac Marianny już zachwycający urodą, a zapowiadający jeszcze więcej. Warto wracać co jakiś czas, żeby się przekonać. „Wodny Zamek” trochę zapomniany. I piastowski ceramiczny orzeł, dumnie wparty pazurami w parkowe wzgórze. Gdyby zechciał wzlecieć w powietrze, gliniany klekot byłby słyszalny daleko. Wyobrażacie to sobie?
Jeśli zaciekawiłam, odsyłam jeszcze raz do Paranteli . Tutaj pokażę więcej zdjęć, ale trochę później. Na razie odrabiam zaległości przy korekcie i redakcji rocznika ŚTG. Kto wagaruje ten musi.
Uczestnikom serdecznie dziękuję za udział, towarzystwo, rozmowy i w ogóle obecność. No i oczywiście zapraszam na kolejne Spotkanie Zamkowe za rok.







Aneks:
Zwiedzając z genealogami klasztor w Henrykowie nie przyznałem się publicznie, że jestem absolwentem, gdyż chciałem się osobiście przekonać czy postronni turyści usłyszą od przewodnika o zasługach dyrektora Jana Szadurskiego. I się przekonałem. Poprzednio zawsze oprowadzał nas przewodnik (chyba zakonnik), który bardzo szybko mówił. Wiedząc, że jesteśmy absolwentami prowadził nas pod tablice upamiętniające dyrektora.

Tym razem przewodniczką była kobieta, blondyna, która ciekawie i wyraźnie opowiadała o henrykowskich „skarbach”, ale na koniec bez słowa pominęła korytarz, na którym umieszczone były tablice upamiętniające szkoły rolnicze. Faktem jest, że w trakcie oprowadzania naszej grupy wspominała dyrektora Jana Szadurskiego, powiedziała również, że niedawno zmarła zasłużona dla tego miejsca nauczycielka (Wiesława Trawińska).
Andrzej Szczudło