Do szkół rolniczych w Henrykowie trafiali różni ludzie. Różni pod względem zainteresowań i talentów. Wiemy o miłośnikach koni, łucznictwa, turystyki górskiej, kolarstwa, przyrody, fotografowania, historii, śpiewu, malowania itd. Dziś na naszych łamach po raz drugi ujawnia się miłośnik słowa wierszowanego, Piotr Skowroński. Zapraszam do lektury i komentowania! (ASz.)
Epitafium Henrykusa
A kiedy czas mój już się dopełni, otworzą się śmierci wrota,
Pójdę do parku, siądę pod dębem, tam znajdzie mnie świętych rota.
Ustawią wagę, tę wszechwiedzącą, co mierzy dobro i grzechy.
I tutaj Panie mam małą prośbę, racz nie odmawiać pociechy.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Nim stuknę w marę, chcę sprawdzić tarę, robiłem to całe życie.
Też byłem sędzią, selekcjonerem, znam gorzką prawdę o sicie.
Dla mnie allele znaczą tak wiele, odróżniam Mendla od Händla.
Jako nasiennik zbadałem wiele, szerszych i węższych, płytszych i głębszych.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tak mistrz nauczał o nasiennictwie, w szerszym i węższym zakresie.
Prawdy co głosił, a było ich wiele, miał zapisane w notesie.
Dziś prawdy zbledły, kurz pokrył drogi, ziemia bez sensu się kręci.
Pamięć zastygła, wola osłabła, świat łatwym życiem tak nęci.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Jest coraz senniej, sennie nasiennie.
Już film się toczy, widzę twarz matki, jak się pochyla nade mną.
I ojca postać, stoi strapiony, czuję, że także jest ze mną.
Znów jestem młody, pod młodszym dębem, wrócił świat jaki pamiętam.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Nie tracę czasu, biegnę do szkoły, chwilę pod krzyżem przyklękam.
Lecz nagle słońce zgasło jak świeca, mgła z parku pełznie na drogę.
Wiatr kąsa drzewa i ciszę strzępią, dzwony co biją na trwogę.
Bo oto z mglistych, wężowych splotów postać się ciemna wyłania.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Płynie nad ziemią śmierć, bo to ona, cały już obraz przesłania.
Nie chcę umierać, jestem tak młody, nawet gdy jest to iluzją
Lecz przecież życie też jest teatrem, często się kończy kontuzją.
Pójdę przez kuchnię, może zjem obiad, na ziemi mój już ostatni.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Bardziej to czuję, niż słyszę pogoń, wiem, że znalazłem się w matni.
Muszę się schronić, w sali dębowej jest tajne ukryte przejście.
Biegnę tak szybko, upiór mnie goni, bliskie jest moje odejście.
Uciekasz chłopcze, stawiasz bariery nie ze mną takie numery.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Znam tajne przejście, też tam chodziłem, kiedyś w tej szkole uczyłem.
Więc dokąd pędzisz, kogo tam szukasz, ona już dawno jest moja.
Oczu jej cudny błękit zgasiłem, nigdy nie będzie już twoja.
Gdzie byłeś wtedy gdy jeszcze mogłeś żywą do serca przytulić?
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Ona czekała, ciebie los porwał, żalem chcesz serce otulić.
Ja też kochałem, a gdy umarła, przekląłem Boga i życie.
Na wzgórzu Weimar chciałem z tym skończyć, lecz Pan się zjawił o świcie.
Pan ciemnej mocy, mroku i strachu, depresji, lęku i śmierci.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Złożyłem podpis na grobie księcia, lecz nie wiem czy to mnie kręci?
Teraz, cóż, praca jak w korporacji, są nawet nadgodziny.
Zaraz po tobie lecę odpocząć, urządzam urodziny.
Nad Morzem Martwym mam fajną metę, tam zrobię całą fetę.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Sporo też kumpli z pracy tam wpada, zaczyna się Wampiriada.
W niej konkurencja ta najważniejsza, walka o Puchar Dziewicy.
Zasady wszyscy od wieków znają, lecz je ogłoszą z mównicy.
Chodzi o chlanie, lecz krwi nie wina, dla dziewczyn straszna nowina.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
To jeszcze z Rzymu albo Walencji pito ją dla potencji.
Dla nas nie liczy się tylko ilość lecz styl i urok prezencji.
Już nie ma dziewic, z tym są kłopoty, musimy chronić ich cnoty.
Wszystko przez liczne głupie reklamy, codziennie problem z tym mamy.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Płonący konar, ten tylko zgasi, kto go zakwasi- dotyczy Ewy, Eli i Kasi.
Ech pora kończyć, jestem spóźniony, nie masz nic dla swej obrony.
Żyłeś, przeżyłeś, tak jak umiałeś, nie wiem czy tak jak chciałeś?
Nie chcesz pamiętać, lecz przecież wiecie, życie i śmierć są w pakiecie.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tu leży Henrykus.
Całe życie tęsknił za czymś co stało się w końcu snem, letnim wspomnieniem,
kruchym jak kwiat jednej nocy.
Piotr Skowroński