W Henrykowie i Srebrnej Górze

W połowie maja roku 2016 odbył się kolejny zjazd Henrykusów. Przeważały roczniki 1974- 76 (rok ukończenia szkoły). Organizatorem był Zbigniew Traczuk – Andzia. W pierwszej części spotkanie odbywało się na boisku w Henrykowie. Obsługę gastronomiczną zapewnił Stefan Jakubowski, absolwent PSNR, a ostatnio restaurator znad morza. Przywiózł ze sobą nie tylko jedzenie i picie, ale również składane meble.

Po nasyceniu się widokiem klasztornych budowli i ofertą gastronomiczną Stefana towarzystwo ruszyło do Srebrnej Góry, gdzie odbywała się dalszą część spotkania integracyjnego. W lokalu pod wdzięczną nazwą „U Koniuszego” odbywała się biesiada z tańcami. Po nocy gremialnie ruszyliśmy do twierdzy w Srebrnej Górze. Fotorelacja z tej wyprawy będzie zamieszczona w osobnym poście.

A.Sz.

Rajdy piesze w górach

Rajdy piesze w górach dla wielu Henrykusów były podstawową atrakcją. Rekompensowały niedostatek innych atrakcji w Henrykowie, co by nie mówić, wsi o statusie poniżej gminnym. Bazowały na zasobach turystycznych Dolnego Śląska oraz osobowych zespołu szkół.

Trudno dziś powiedzieć jak to było w pierwszych latach istnienia szkół, ale kiedy ja już tam byłem, korzystaliśmy z doświadczeń starszego rocznika, który wiedział jak zabrać się za turystykę. Nieocenioną pomoc w tej kwestii świadczył dr Zbigniew Urbaniak, który stał na czele Koła PTTK „Chabazie”. Miał odpowiednie kompetencje i uprawnienia Przodownika Górskiej Odznaki Turystycznej. Generalnie polegało to na potwierdzaniu, że dany turysta rzeczywiście przeszedł określoną trasę i zdobył wykazaną w katalogu ilość punktów.

Paragraf 5 Regulaminu GOT mówi, że „Ustanawia się cztery rodzaje GOT; popularną, małą, dużą i „za wytwałość”. Odznaka popularna jest jednostopniowa. Odznaki małe i duże posiadają po trzy stopnie; brązowy, srebrny i złoty.”

Odznakę popularną przyznawano po uzyskaniu 60 pkt. W naszej grupie wiekowej kolejne stopnie zdobywało się po uzyskaniu 120 pkt – mała brązowa, 360 pkt- mała srebrna, 720 pkt- mała złota.

W zasięgu Henrykusów prawdopodobnie były tylko te najniższe kategorie, popularna i mała brązowa. Ograniczeniem był czas przebywania w Henrykowie, dla szkoły policealnej – 2 lata, dla technikum- 4 lata.

Oto przykładowe wpisy punktów do mojej książeczki GOT:

Wiosna 1974 r. Zimowisko na Śnieżniku.

WIOSNA SUDECKA 1974. Na zdjęciach słuchacze PSNR rocznik 1974 i 1975 (ukończenie szkoły) z wychowawczynią internatu Emilią Szczepańską (w czarnym swetrze, oparta o laskę),

Sobótka 1975 r. Tosiek Matczuk i Andrzej Szczudło
Rajd na Ślężę. 1975 r. Od lewej: Jerzy Bruski, Danuta Jeł, Jolanta Jaroszewska, Antoni Matczuk, Danuta Dolińska i Halina Ograbek.

Rajdowa fotogaleria

Wyruszając w góry na kilkudniowy rajd trzeba było zaplanować noclegi. Czasami zabierało się ze sobą namioty, innym razem korzystało się z sieci schronisk górskich lub szkolnych. Nieocenioną pomocą bywał „Informator Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych”.

Dwa lata w Henrykowie wzbudziły we mnie zamiłowanie do gór. Opuszczając szkolne progi byłem przekonany, że zostanie ono we mnie na zawsze. Proza życia, obowiązki zawodowe i potem rodzinne powstrzymały jednak ten zapał. Wracałem jeszcze w góry kilkukrotnie, ale zdecydowanie zbyt rzadko. Mea culpa!

Tekst Andrzej Szczudło, zdjęcia z archiwum prywatnego i henrykusy.pl

Nocne przygody na szczycie

Za moich lat w Henrykowie coś podobnego zdarzyło się tylko raz. Nocny rajd w górach to spore wyzwanie, bardziej niebezpieczna eskapada niż za dnia.

Kronika PSNR z lat 1973- 75 wspomina, że październik 1973 roku był miesiącem, w którym odbywały się wieczornice, organizowane z różnych okazji. Na pierwszej z nich naszymi gośćmi byli mgr Jadwiga Polkowska oraz mjr Stanisław Rataj. Spotkanie odbyło się przy kominku w gabinecie biologicznym. Nasi goście, uczestnicy walk o wyzwolenie Ojczyzny w okresie II wojny światowej opowiadali o swoich przeżyciach w tych ciężkich i tragicznych czasach. Niektóre opowiadania były zabawne, lecz były i takie, które budziły w nas grozę i oburzenie.

Druga wieczornica zorganizowana była z okazji dnia Ludowego Wojska Polskiego. Wiadomo, że dzień 12 października jest obchodzony w Polsce jako Święto Wojska. Na wieczorku z tej okazji śpiewaliśmy piosenki frontowe, partyzanckie i powstańcze. Śpiewając te pieśni zagrzewaliśmy nasze serca do ciężkiej przeprawy, która miała odbyć się nazajutrz, a która to miała być pierwszym sprawdzianem naszego roku z turystyki. Ta przeprawa to…

Nocny rajd na Gromnik

Rajd odbył się w nocy z 13 na 14 października. Przygotowania trwały kilka dni. Gromadziliśmy suchy prowiant, zabezpieczaliśmy się w ciepłe kurtki, swetry, skarpety i co naważniejsze- dobre buty. Jak na złość pogoda była fatalna. W Henrykowie i okolicach leżał śnieg, wiał mroźny północny wiatr, było bardzo zimno, chociaż była to dopiero pierwsza połowa października. Wyglądało to na początek prawdziwej zimy. Momo to nie zlękliśmy się tej pogody i ruszyliśmy na trasę, która przebiegała z Henrykowa przez Strzelin, Biały Kościół na Gromnik, a stamtąd do Henrykowa.

Pierwszy odcinek z Henrykowa do Strzelina pokonaliśmy pociągiem. Potem zwiedziliśmy strzelińskie kamieniołomy drogowe, w których wydobywa się granit. Nasz opiekun inż. Czesław Trawiński zwracał szczególną uwagę, aby na wycieczce przyjemne było łączone z pożytecznym i dlatego przy okazji „maglował” nas ze znajomości skał. Ten temat akurat przerabialiśmy z ogólnej uprawy roślin.

W strzelińskich kamieniołomach.
Przewodnik przybliża nam kamieniołomy strzelińskie.
Przy taśmociągu w kamieniołomach.

Po wizycie w kamieniołomach kolumną czwórkową, ze śpiewem na ustach pomaszerowaliśmy w kierunku miejscowości Biały Kościół. Dotarliśmy tam około godziny 19.00. Było już ciemno. Na jaśniejszym tle nieba majaczył nasz cel- ciemny i tajemniczy Gromnik. Podzieliliśmy się na trzy grupy, które w odstępach trzydziestominutowych wychodziły na czerwony szlak. Czerń nocy przeszywały tylko, od czasu do czasu wyłaniający się zza chmur księżyc i blask naszych latarek. W ich świetle ukazywały się tajemnicze drzewa i krzewy pokryte śniegiem. Fantastycznie wyglądały polany zalane srebrnym blaskiem księżyca.

Od lewej: D.Dolińska, A.Szczudło, U.Wiecha.

Na Gromnik dotarliśmy w komplecie. Jedna z grup przeżyła małą przygodę kiedy w ciemności pomyliła szlak i dlugo nie mogła dotrzeć na szczyt. Ogromnie wycieńczona, mając za sobą wiele kilometrów marszu ponad plan zjawiła się na szczycie dopiero około północy. Jednak ognisko poprawiło nastroje. Część z nas suszyła skarpety i buty, inni grzali zziębnięte ręce i nogi albo piekli w ognisku kiełbaski.

Przy ognisku.

Wszyscy śpiewali piosenki, brali udział w quizach. Było bardzo wesoło.

Opisując ten rajd nie możemy pominąć tego, że przytrafił nam się wypadek. W czasie marszu nasz kolega Zbyszek pośliznął się i złamał rękę. Mimo tego dzielnie towarzyszył nam aż do końca.

W powrotną drogę z Gromnika ruszyliśmy gdy już szarzało. Starannie ugasiliśmy ognisko, posprzątaliśmy miejsce biesiadowania i w drogę. Dopiero wtedy poczuliśmy zmęczenie, Każdy marzył o ciepłej kąpieli i łóżku. Na dziedziniec szkolny przybyliśmy ze śpiewem. Po odespaniu zarwanej nocy długo opowiadaliśmy innym nasze przygody z tej niezapomnianej wyprawy.

Na podstawie kroniki rocznika PSNR 1973- 75 prowadzonej przez Krzysztofa Reka oraz zespół w składzie: Danuta Dolińska, Ewa Brzana, Edward Rozpleszcz i Zbigniew Szczerbiński opracował Andrzej Szczudło

Od lewej: Piotr Ruszkowski, Andrzej Szczudło, Urszula Kalmuk.

Był taki zjazd…

Zjazd rocznika 1974- 1976 z 1996 roku, w 20 rocznicę zakończenia nauki w PSNR. Zjazd odbył się w Paczkowie. Frekwencja absolwentów – 70 procent. Kto pamięta ten zjazd? Czekamy na wpisy w komentarzach.

ASz.