Po Zjeździe w Trzemesznie obiecałem pokazać zdjęcia, którymi podzieliła się z nami Stasia Buda. Część z nich była już publikowana w poprzednich wpisach, dziś reszta kolekcji. Jakość tych zdjęć różna, charakterystyczna dla tamtych czasów, ale sentymentalne Henrykusy chyba docenią nie ich jakość, ale wspomnienia jakie one przywołują. Komentarze mile widziane.
Widok na gabinet dyrektora Władysława Szklarza.Bartosz Grochowski, pracownik działu hodowli SHR Henryków.Stasia i Zbyszek.Zbyszek Szczerbiński.U cioci na imieninach :). 23.02.1974 r.Na rajdzie.Ziębice, 1 maja 1973 r. Stasia Buda w środku.Dziewczęta z klasy Stasi Budy.Tym razem z wychowawczynią Wandą Mazur (w środku).Częstochowa, czerwiec 1974.
Kucharki w Henrykowie to ciche bohaterki. Działały na zapleczu, aby uczniowie i słuchacze byli w dobrej formie. Żadnej z nich nie znałem z nazwiska ale uśmiechałem się do wszystkich. Warto było!
Żeby precyzyjnie wycenić ich pracę należałoby ważyć uczniów przy przyjmowaniu do szkoły i na koniec nauki, ale tego pewnie nikt nie zrobił. Swoją drogą przybranie wagi, szczególnie u kobiet, było różnie odbierane. Wiem coś o tym, bo wielokrotnie korzystałem z dodatkowych porcji zostawianych przez koleżanki. Byłem wtedy chudy, więc moje koleżanki dzieląc się swoją porcją poprawiały sobie samopoczucie w przekonaniu, że robią dobry uczynek dla siebie i dla chudzielca.
Foto. Polityka.pl
Życzliwości henrykowskich kucharek zaznawaliśmy kiedy szykowały suchy prowiant na rajd. Obdzielały nas hojnie aby nikomu w górskiej trasie jedzenia i sił nie zabrakło.
W chwili szczerości wspomnę, że czasami, szczególnie kiedy w menu zapowiedziany był schabowy, koledzy nadużywali tego zaufania biorąc nadliczbowe porcje na podrabiane kartki. Nigdy nie słyszeliśmy jednak, aby w kuchni było manko i panie zostały pociągnięte do odpowiedzialności za wydanie większej ilości porcji niż osób zaprowiantowanych.
Trudne dni były kiedy na kolację panie dawały „białe szaleństwo”. Wtedy to wystarczyło szybkie porozumienie między naszymi stolikami, a już na wieczór mieliśmy uzupełnione kalorie poprzez zakup w sklepie na rogu. Trzeba było się szybko decydować, bo wkrótce po kolacji sklep był zamykany.
Wgląd w album Stasi Budy (wtedy Truszkiewicz) ujawnił wydarzenie, o którym wcześniej nie pisaliśmy. Latem 1973 roku liczna grupa Henrykusów, zarówno z PSNR jak i z Technikum wybrała się na obóz w Malborku i nad morze. Mało o tym wiemy, a jedynym dotąd źródłem wiedzy są zdjęcia.
Widzimy na nich sporo znanych postaci z PSNR jak Zenon Kowalczyk, Rajmund Jank, Józef Kotłowski oraz z Technikum- Alicja Krzemieniecka, Alicja Błaszczak, Stanisława Truszkiewicz, Halina Cieśla i inni.
Pamiątkowe wpisy na odwrocie zdjęcia zbiorowego ujawniają miejsce akcji (Malbork) i datę (3 lipca 1973 r.), ale wskazują także na wielką zażyłość uczestników obozu. Zatrzymajmy się na nich przez chwilę. Ktoś poczuł się „Babcią” Wiewóry i dobrze jej życzył, Waldek zauważył jej bladość, parę osób stwierdziło, że jest miła, a imienniczka pieszczotliwie- milutka. Dorota chciała być w centrum uwagi i jej podpis wskazuje, że chyba to się udało.
Józek potwierdza podpisem, że Wiewiórkę otuli / utuli. Czy słowa dotrzymał, nie wiem.
Zenek Kowalczyk dał na pamiątkowym zdjęciu tylko swój podpis, bo pewnie uznał, że to wystarczy. Wtedy wystarczało, ale teraz, po latach wypada dopisać ciąg dalszy o tej imprezie. Zenku, czuj się wywołany do tablicy! Czekamy na relację! Mam nadzieję, że po publikacji tego apelu koledzy Zenona pomogą uruchomić jego pamięć i pisarskie moce.