Licznik odwiedzin:
N/A

Pan Tadeusz… w Henrykowie

Bywał tu przed laty, podziwiał pocysterski zabytek i jego wyjątkowe otoczenie. Z pewnością można powiedzieć, że zakochał się w tym miejscu. Zwykłe życiowe sprawy spowodowały, że przez ostatnie lata wracał tu tylko w sentymentalnych marzeniach.

Tadeusz Keslinka, bo o nim tu mowa, absolwent PSNR z 1979 roku, organizator największego Zjazdu Henrykusów w 2008 roku (Jubileusz 100.lecia urodzin Jana Szadurskiego) wybrał się do Henrykowa ponownie. Zanim się wybrał rzucił hasło, Henrykusy, stańcie do apelu! I tak się stało, na ofertę spotkania zareagowało grono przyjaciół skupionych wokół idei upamiętnienia ćwierćwiecza istnienia szkół rolniczych w tym miejscu. Dostosowując się do wymyślonego przez Tadeusza planu, pierwsza grupa licząca 8 osób dotarła do Henrykowa w piątek 6 września br.

Od lewej: Witold i Anna Oktawiec, Aldona i Andrzej Szczudłowie, Halina i Zbigniew Kruszewscy, Tadeusz Keslinka.

Spotkanie na stacji PKP przywołało wiele wspomnień i wzruszeń. Były pamiątkowe fotki i dyskusje. Kiedy wygasły, ruszyliśmy do szkółki drzew i krzewów prowadzonych nieopodal przez Jarosława Trawińskiego, syna profesorów szkół henrykowskich, Czesława i Barbary.

Umówiony wcześniej gospodarz oprowadził po posesji a następnie zaprosił gości na kawę. W serdecznej atmosferze, oglądając zdjęcia sprzed lat wspominaliśmy stare dobre czasy. Nastroje były jednak mieszane, bo szkółka chyli się ku upadkowi. Długotrwały remont drogi blokujący klientom dojazd do niej oraz ogólna dekoniunktura w branży sprawiły, że dziś trzeba poszukiwać innych rozwiązań.

Kolejnym punktem w programie Tadeusza była wizyta w Skalicach. Nie wszyscy z obecnych, ale na pewno on miał z tym miejscem wiele wspomnień. Teraz ożyły. W tym urokliwym miejscu, przypominającym krajobraz górski, spędziliśmy kilka kwadransów, wykonując wiele zdjęć.

Będąc po latach w Henrykowie trudno pominąć cmentarz, miejsce wiecznego spoczynku kilku znanych wcześniej osób. Na grobie profesora Czesława Trawińskiego zapaliliśmy znicze. Niestety nie udało się odszukać grobu Franciszka Bijosia, wychowawcy rocznika PSNR 1974- 76, którego reprezentantka Halina Kruszewska uczestniczyła w spotkaniu.

Ani się obejrzeliśmy kiedy zrobiła się pora obiadowa, wobec czego skierowaliśmy swoje kroki do „Karczmy Piastowskiej”. Przy obiedzie dyskutowaliśmy o przeżyciach dzisiejszego dnia i planach na jutro.

Drugi dzień spotkania na wezwanie Tadeusza Keslinki zaczął się od zbiórki przed henrykowskim kościołem. Prócz czterech par z poprzedniego dnia (Halina Kruszewska z mężem Zbigniewem, Anna Oktawiec z mężem Witoldem, Andrzej Szczudło z żoną Aldoną i Tadeusz Keslinka z żoną Elżbietą) przybyły trzy panie; pani profesor Barbara Trawińska oraz Lodzia Białecka- Solecka i Jadwiga Szaro.

Razem poszliśmy na zwiedzanie klasztoru. Zaraz za drzwiami wejściowymi jest teraz tzw. izba pamięci (niestety nie o naszych szkołach), w której zwiedzającym pokazuje się film o Henrykowie i opowiada jego historię. Dołączyliśmy do grupy osób już tam obecnych i po skończeniu wyświetlania filmu ruszyliśmy za przewodniczką, która wyegzekwowała od nas bilety, jak od wszystkich innych niż byli uczniowie tutejszych szkół turystów. Opowiadała ciekawie o „naszym” kiedyś obiekcie. W Sali Dębowej grupa rozproszyła się i kiedy usłyszeliśmy dociekania jak to było przed laty, zrozumieliśmy, że dołączyliśmy do grupy absolwentów naszej szkoły.

Szybko i z dumą przyznali się, że są absolwentami pierwszego rocznika THRiN, klasy pani profesor Wandy Mazur i że odwiedzają Henryków co roku. Od tego czasu poczuliśmy się mocniejsi, zintegrowani z nimi i razem stawaliśmy do zdjęć. Kiedy grupa za przewodnikiem dotarła do tablic upamiętniających dyrektora Jana Szadurskiego, wszyscy się ożywili i kolejno fotografowali się tam w różnych konfiguracjach.

Na dziedzińcu.

Dowiedziałem się od nich, że przed laty grali w piłkę siatkową na dziedzińcu klasztoru dziś w części zarośniętym drzewami. Odkryciem była dla nas nowo uruchomiona obok wejścia do kościoła kawiarenka, obsługiwana przez panią Basię, absolwentkę PST.

Po opuszczeniu głównego obiektu kompleksu cysterskiego poszliśmy do ogrodu, za naszych czasów zadbanego, a teraz zarośniętego chwastami. Smutne to dziś miejsce, nie widać tam ręki gospodarza. Obiekt zwany potocznie „Cebulą” kiedyś pretendował do roli kawiarenki, dziś zamknięty na zardzewiałe zamki zionie smutą. Podobnie żałosny obraz przedstawia stan bloku nauczycielskiego, który wyraźnie na niekorzyść odstaje od wyglądu pozostałych budynków.

Nie poddając się tym nastrojom cieszyliśmy się ze spotkania w gronie Henrykusów, razem z kolegą Tadeuszem, który  w 2008 roku to pojęcie „Henrykus” wymyślił. Na obiad wybraliśmy się gremialnie do „Karczmy Piastowskiej”, bo- jak wiadomo- jest to jedyny lokal gastronomiczny w tej miejscowości. Czekając godzinę na posiłek, bo przegraliśmy konkurencję ze stypą odprawianą za ścianą, kontynuowaliśmy ciekawe rozmowy. Nasz sobotni pobyt w Henrykowie, pełen wrażeń i miłych spotkań zakończył się około godziny 17.00, po której wszyscy rozjechali się do domów.  

Od lewej: A.Szczudło, B.Przybyszewska, W.Oktawiec, T.Keslinka, Elżbieta Keslinka, L.Białecka- Solecka, Z.Kruszewski, H.Kruszewska.

Naszym starszym kolegom szkolnym wspomniałem o stronie www.henrykusy.pl (wcześniej nie wiedzieli), zachęcając do czytania i wsparcia swoimi wspomnieniami. Rozdałem kilka wizytówek z namiarami na redakcję, ale pierwszy tydzień nie przyniósł żadnego odzewu. Nadziei jednak nie tracę, wszak jestem esperantystą (esperanto znaczy „mający nadzieję”).

Dodatkowe pożytki ze spotkania w Henrykowie to nowy artykuł autorstwa pani profesor Wiesławy Trawińskiej i bogata kolekcja dobrej jakości zdjęć otrzymanych do publikacji od Leokadii Białeckiej- Soleckiej.

Andrzej Szczudło

Echa zjazdu

Dobrym pomysłem Haliny Kruszewskiej było sporządzenie adresarza swojego rocznika. Wszyscy dostali go do ręki i teraz korzystają. Ja również i cieszę się, że dociera do mnie wiele zdjęć i filmów nagranych w Starczówku. Realizując wolę nadawców dzielę się nimi z Henrykusami.

Dziś zamieszczam filmy (pierwszy) Marii Janiak i (drugi i trzeci) Antoniego Matczuka.

Miłej zabawy!

Z albumu Andrzeja

Kolejna porcja zdjęć ze Zjazdu w Ziębicach 14- 15.06.2022 r. Autor zdjęć; Andrzej Szczudło

Podziękowanie

…dla wszystkich uczestników spotkania w Ziębicach w dniach 13- 15 czerwca 2022 r. a szczególnie dla profesora Jana Tetlaka – wychowawcy

od Zenona Kowalczyka z Sochaczewa absolwenta PSNR w Henrykowie rocznik 1972- 74. Serdecznie dziękuję i już teraz wstępnie zapraszam na przyszłoroczne spotkanie w Gnieźnie, pierwszej stolicy Polski.

Zdjęcia z Ziębic dostępne na naszej stronie www.henrykusy.pl

Henrykus Zenon Kowalczyk

Okiem Haliny

Sytuacje okiem Haliny wypatrzone, a utrwalone za pomocą smartfona znalazły się w albumie pod nazwą:

Zjazd w Ziębicach 2022 r.

Zjazd w Ziębicach

Relacja ze zjazdu absolwentów w hotelu Derkacz w Ziębicach

Kolejny zjazd Henrykusów przechodzi do historii. Odbył się w dniach 14- 15.06.2022 r. w Ziębicach, po raz pierwszy nie w weekend. Z zaproszenia organizatora, którym był Zenon Kowalczyk, absolwent PSNR z lat 1972- 74 skorzystało 21 osób, najwięcej z PSNR 1975 i PSNR 1974 (lata ukończenia szkoły). Co ciekawe i dla mnie nieobojętne, wśród uczestników było aż czterech Andrzejów (Konarski, Kłaptocz, Szczudło, Olewicz). Wobec tego w celu usprawnienia komunikacji werbalnej oznakowano ich cyframi. Niżej podpisany szczyci się numerem 1.

Grono pedagogiczne na naszym zjeździe godnie reprezentował niezawodny w takich razach Jan Tetlak, wychowawca rocznika Zenona i nauczyciel przedmiotu „mechanizacja rolnictwa” dla wielu innych roczników, który dotarł z nieodległego Lubowa.

Przybyły z Sochaczewa organizator ulokował się w ziębickim hotelu już dzień wcześniej, aby mieć wszystko na oku, koordynować przygotowania i kolejno witać przybywających z różnych stron świata gości. We wtorkowe popołudnie był już prawie komplet, więc zgodnie z programem o 17.00 można było zasiąść do obiadu. Przy smakowitej zupie grzybowej wymieniano pierwsze wrażenia. Drugi akt zjazdu odbył się dwie godziny później, kiedy goście zdążyli już lekko odsapnąć po podróży.

Kolacja przeciągała się do późnych godzin nocnych. Wspomnieniom, dyskusjom, pogaduchom nie było końca. Nie dało się uciec również od polityki, bo przecież ostatnimi czasy tak mocno dotyczy ona każdego z nas. Naocznym tego przykładem był Kazimierz Piątkowski, który odwiedził nas drugiego dnia, „urywając się” z sesji Rady Powiatu Ząbkowice Śląskie, w której zasiada. Już zaraz po pojawieniu się był atakowany za lichą jakość dróg wokół Henrykowa. Swoją krótką obecnością Kazik poprawił statystykę obecności swojego rocznika PSNR 1976, zajmując czwartą pozycję na liście.

Wieczorne spotkanie przy stole miało i motyw taneczny kiedy udało się uruchomić sprzęt nagłaśniający i wyszukać na liście przeboje z naszej epoki. O godzinie 1.00 w nocy opuściliśmy salę udając się na spoczynek. Nie zaznali go ci, którzy już ciszej i w mniejszym gronie biesiadowali jeszcze w pokojach hotelowych.

Zarówno przed zjazdem jak i w trakcie docierały do uczestników pozdrowienia i życzenia kolegów, którzy łączyli się z nami myślami sami nie mogąc w imprezie uczestniczyć. Pozdrawiały nas henrykowskie pary; Jola Hola & Krzysztof Rudzki, Mirosława Jarosiewicz & Krzysztof Rek oraz solo- Leokadia BiałeckaSolecka, Urszula Horeczy (Kalmuk), Hieronim Matczak i zza granicy Sławoj Misiewicz oraz Brygida Prażuch (Wojcieszczyk). Pod koniec integracyjnego spotkania Henrykusów z dostawą świeżych wyrobów mięsnych na grilla dotarł klasowy kolega Zenona Jerzy Gawrycki, właściciel Zakładu Przetwórstwa Mięsnego w Bielawie.

W rozmowach przy biesiadnym stole ciepłe słowa wsparcia padły pod kierunkiem redakcji portalu henrykusy.pl, za co serdecznie dziękuję. Usłyszałem, że jest to inicjatywa trafiona, potrzebna, a portal chętnie odwiedzany przez osoby związane z naszymi szkołami, a nawet postronne. Potwierdza to licznik odwiedzin, który w ciągu ostatnich trzech miesięcy wskazał ponad 10 000 wejść.

Ze względu na rozkopane, będące w trakcie remontu drogi zrezygnowano z odwiedzenia Henrykowa. Przedyskutowano również możliwości organizowania następnych zjazdów w innych, centralnie położonych miejscach Polski. Rada starszych, mając już wstępne rozeznanie, zasugerowała, że prawdopodobnie w kolejnym roku w swoje okolice wokół Trzemeszna zaprosi nas Krystian Maria Talaga.

Za zjazd, który właśnie przeszedł do historii podziękowania należą się Zenonowi Kowalczykowi (organizator), Urszuli Koryckiej (przy wsparciu córki szczęśliwie dostarczyła organizatora na miejsce akcji) oraz Jerzemu Gawryckiemu (sponsor grilla). Zdjęcia udostępnił Andrzej Konarski.

Andrzej Szczudło

Zjazd w Białym Kościele

Działo się w czerwcu 2005 r. Na zjazd roczników 1975 THRiN oraz 1975 i 1976 PSNR zjechało liczne grono Henrykusów. Za organizację Zjazdu wziął się Krzysztof Rek, który miał w swoim domu w Świdnicy przedstawicieli dwóch z wymienionych roczników. Krzysztof reprezentował PSNR rocznik 1975, a jego żona Mirosława z Jarosiewiczów (szefowa klasy) technikum, które kończyło szkołę również w 1975 roku.

Uczestnicy zjazdu nie pominęli okazji do odwiedzenia swojej szkoły, która była oddalona o 8 km. Po obiekcie klasztornym w Henrykowie oprowadzał nas jeden z jego aktualnych lokatorów, alumn z Niższego Seminarium Duchownego, które wówczas tam istniało. W ogrodzie włoskim, starannie pielęgnowanym za naszych czasów, zastaliśmy zwierzęta.

Koniec szkół

… Nadszedł koniec lat 80. , czas transformacji ustrojowej w kraju. Władze oświatowe w Wałbrzychu chciały się pozbyć Henrykowa, gdyż była to placówka trudna ze względu na nietypowość zabudowy, ogrom kubatury, specyfikę zawodową i inne. Likwidacji dokonano w 1990 r. Podobnie i inne szkoły rolnicze w regionie wkrótce zostały zlikwidowane albo się przeprofilowały… (W.B.Trawińska)

Cytatem z historii szkół henrykowskich chcę nawiązać do Zjazdu XXV- lecia, który odbył się w sobotę 9 czerwca 1990 roku. Uczestniczyłem w nim dzięki temu, że bywałem w Henrykowie po szkole i zostawiłem tam swój adres. Jechałem z mieszanymi uczuciami; z jednej strony z radością, że odwiedzę miejsce pełne tylu dobrych wspomnień i spotkam kolegów ze szkolnej ławy, z drugiej – pełen żalu, że szkoły z ćwierć wieczną historią nie będą miały kontynuacji. (A.Sz.)