Fenomenem Policealnego Studium Nasiennictwa Rolniczego w Henrykowie było to, że placówka ta była chyba jedyną w Polsce szkołą pomaturalną ulokowaną we wsi o randze poniżej gminnej. Siedziba gminy była w pobliskich Ziębicach. Przez ten fakt możliwości studentów funkcjonowania poza szkołą były znacznie ograniczone. We wsi Henryków było ledwie kilka sklepów z podstawowym wyposażeniem, jeden przystanek PKS i jeden PKP, a ponadto jeden sołtys, kilka zakładów pracy i jedna restauracja. Kiedy więc dorośli już przecież ludzie chcieli pójść na piwo, musieli odwiedzić Pana Barwiołka, który prowadził restaurację „Piastowską”. Dyrekcja szkoły na to nie pozwalała, bo rygory internackie były spasowane nie na uczniów PSNR, ale na młodzież z technikum. Tak więc, kiedy kadra chciała namierzyć niepokornych amatorów piwa, szukała ich gdzie? U Pana Barwiołka! Nasłuchałem się wielu opowieści z napojem chmielowym w tle, ale sam takich wspomnień nie mam. Może dlatego, że piwo mi wtedy specjalnie nie smakowało.
Mam nadzieję, że moja wzmianka kogoś z naszego grona Henrykusów do takich wspomnień sprowokuje i pojawi się barwny i dowcipny opis skrytego piwobrania.
Andrzej Szczudło
Brak komentarzy on Skauci piwni do apelu