Moi bliżsi znajomi wiedzą dobrze, że od lat jestem fanatykiem genealogii. Zainteresowanie tym sprowokowała moja śp. Mama Jadwiga z Buchowskich Szczudłowa (1929- 2018), która opowiadała różne historie, na które nie miała żadnych dowodów. Chciałem to zweryfikować, więc zacząłem szukać materiałów i ludzi o naszych nazwiskach. Możliwości były ograniczone, bo nie było jeszcze Internetu. Korzystać można było z bibliotek, archiwów i książek telefonicznych.
W roku 1986 z pomocą henrykowskiej przyjaciółki Brygidy (sic!) znalazłem się w Chicago i miałem sposobność zajrzeć i do amerykańskich książek telefonicznych. Znalazłem tam kilka numerów do osób o moim nazwisku. Dzwoniłem do nich i w ten sposób dowiedziałem się o kilku „gniazdach” Szczudłów poza moim pod Sejnami na Suwalszczyźnie. Dowiedziałem się o rodzinie Szczudłów z Raczek, która wtedy obca, ale po 30 latach i badaniu DNA okazała się trochę moja. Ponadto poznałem Michała Szczudło o rodowodzie z Drohobycza, który z grubsza opowiedział mi historię swojej rodziny.
Po powrocie do Polski, chyba w roku 1988, zabrałem swoją rodzinę do Henrykowa, aby pochwalić się swoją „Alma Mater”. Przy okazji chciałem zabrać z korytarza szkoły swój dyplom za wygranie jakiegoś konkursu. Aby go potajemnie nie porywać, wstąpiłem do sekretariatu i przedstawiłem się nieznanej mi pani. – Nazywam się Andrzej Szczudło i jestem absolwentem PSNR z roku 1975. Pani spojrzała na mnie z zainteresowaniem i ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedziała, że nazywa się … Krystyna Szczudło i mieszka w Henrykowie. Po krótkiej rozmowie, widząc moje zainteresowanie jej pochodzeniem powiedziała mi, że więcej dowiem się od jej męża, Tadeusza Szczudło, który jest teraz w domu przy ul. Henryka Brodatego. I rzeczywiście, dawca nazwiska pani Krysi opowiedział mi, że tak jak mój znajomy Michał z Chicago, pochodzi spod Drohobycza, skąd większość rodziny po II wojnie ewakuowała się do wsi Dzierżążno Wielkie w gminie Wieleń k. Trzcianki. Z rozmowy przy kawie dowiedziałem się, że Tadeusz z Krystyną, jak moi rodzice, też mają syna Andrzeja Szczudło. W latach mojej nauki w PSNR Andrzejek był jeszcze mały ale już dostawał listy nawet zza granicy! Zazdrościł mu tego starszy brat Zbyszek. Wtedy zrozumiałem, że wysyłana do mnie korespondencja omyłkowo mogła trafiać do niego.
Sympatyczną rodzinkę Tadeusza i Krystynę Szczudłów odwiedziłem jeszcze kilka razy w Henrykowie, a później w Złotym Stoku, gdzie zamieszkali. Poznałem ich trzech synów, stanąłem do pamiątkowego zdjęcia z imiennikiem. Kilka lat po poznaniu ich dotarłem do Dzierżążna Wielkiego, a w roku 2007 do wsi Gainy Wyżne pod Drohobyczem. Kiedy spytałem gdzie mieszkają Szczudłowie, usłyszałem; którzy? Był już wieczór, więc udało się nam odwiedzić tylko trzy domy, w których pozostali na Ukrainie Szczudłowie zamieszkiwali. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze raz tam dotrzeć i odwiedzić wszystkich „nazwiśników” (odpowiednik imiennika, osoba o tym samym nazwisku).
Po latach, w trakcie kolejnych zjazdów absolwentów dowiedziałem się, że mój starszy o rok kolega o wdzięcznej ksywce Badyl, jest chyba jedynym z Henrykusów, który zna i ma w swojej komórce numery telefonów dwóch Andrzejów Szczudłów; mnie i tego drugiego, syna Tadeusza.
Andrzej Szczudło