Licznik odwiedzin:
N/A

Podróże kształcą…

…czyli … 5 dolarów napiwku za własnoręczne dźwiganie bagażu

Po transformacji otworzył się świat przed nami. Wreszcie paszport w domu, można było jechać gdzie się chce. Najpopularniejszym kierunkiem dla Polaków, oczywiście Afryka. W każdą stronę; Egipt, Tunezja, Maroko itd. W roku 2008 i ja wpadłem w wir tamtej rzeczywistości. Mój pierwszy zagraniczny wojaż w wolnej Polsce. Tunezja, konkretnie Djerba. Wyjazd z Żoną i Córką Klaudią. Pominę przedwyjazdowe reisefieber, wiecie jak to wygląda. Każdy swoje. Dziewczyny wiadomo, wszystko nowe i dopasowane, chociaż nie wiem po co, bo i tak później bez chodziły. Ja skromnie- kąpielówki, koszule na zmianę, kosmetyki, zapasowa bielizna. Na podróż pełen szpan, bo wszyscy mieli patrzeć. Ja koszulkę z małpą, jak mówiłem- moim przodkiem. Podobni jesteśmy. 

Sławoj z małpą.

Przy wejściu do samolotu pierwsza miła niespodzianka – Żona z Klaudią zostały zaproszone do kabiny pilotów.

Klaudia u kapitana.

Wróciły na pokład, zadowolone rozsiadły się w fotelach.  

Klaudia z mamą Krystyną.

Okazało się, że moja koszulka z przodkiem była za gorąca, zmieniłem na lżejszą. Po wylądowaniu upał jak w piekle. Dowieźli nas do hotelu. 

Sławoj w hotelu.

I tu sedno opowieści. Meldowanie w recepcji poszło szybko. Zmęczeni, dwie wypakowane walizy. Ja wychowany na socjalistycznym szacunku dla ludzi. Nawet w bajkach ten szacunek i miłość do bliźniego od dziecka był wpajany, nasz koleżka Murzynek Bambo się kłania. Ruszamy z recepcji, do walizek podchodzi starszy i większy ode mnie Murzyn i chce je nieść. Z racji ww. wychowania  nie pozwoliłem mu i sam zabrałem się za niesienie swoich bagaży. Obrazek – idziemy  do pokoju, który okazał się domkiem oddalonym o kilkaset metrów -przodem Żona z Klaudią, ja z walizami,  ostatni z pustymi rękami idzie Murzyn. Utachałem się tych bagaży, że ledwo je do  pokoju doniosłem. Murzyn otworzył pokój, sprawdził czy gdzieś się coś lub ktoś nie ukrył i idzie do wyjścia. Żona dyskretnie do mnie macha, aha-należy się napiwek. Wielkopańsko dałem 5 dolarów. Murzyn zdziwiony, ale wziął. Coś tam powiedział i poszedł. Zległem na łóżko i się zastanawiam – nadźwigałem się bagażu i jeszcze napiwek dałem. Korzyść mieliśmy z tego taką, że niedoszły tragarz naszego bagażu, przez cały czas naszego pobytu, ciągle nam towarzyszył, już bez napiwków. 

Klaudia z „opiekunem”.

Na następnych wyjazdach już taki usłużny nie byłem. Podróże kształcą.

Sławoj Misiewicz Harnaś