Licznik odwiedzin:
N/A

Pamięć

REFLEKSYJNIE … HENRYKÓW 07.09. 2024 r.

Wczorajszy dzień pozostanie na długo w mojej pamięci, niewykluczone, że na zawsze.

Tadeusz i Elżbieta Keslinkowie

Swoją wizytę zaanonsował kolega z rocznika 1977 – 1979 Tadeusz Keslinka, znany wszystkim interesującym się naszą byłą „uczelnią henrykowską w latach 1965-1990”  jako organizator największego zjazdu absolwentów w 2008 roku, w którym też uczestniczyłam.

Jako przykład przytoczę tylko jedną refleksję pozjazdową, która wyjaśni dlaczego absolwenci Henrykowskich Szkół, ich dzieci, a także dorosłe wnuki- pokonują nieraz setki kilometrów, żeby odwiedzić to miejsce…

Gdy myślę Henryków”…

… zostawiłam tam maleńką cząstkę swego życia, moich młodzieńczych lat. Poznałam wspaniałych ludzi, rówieśników, wychowawców, których dziś wspominam nie tylko z sentymentem, również ze łzą w oku. Tam właśnie pierwszy raz zobaczyłam kwiaty- rododendrony, a kilkunastohektarowy park był dla mnie ostoją i ukojeniem. Tych wspomnień nie da się wymazać z pamięci: gdy dzień się budzi, one budzą się z nim, a kiedy przychodzi noc są najpiękniejszym snem… Alicja Przybyła” (NK)

We wczorajszym spotkaniu z Tadeuszem uczestniczyło kilkanaście osób, gdzie gościem honorowym była Pani mgr Wiesława Barbara Trawińska – strażniczka naszej wirtualnej „Izby Pamięci”, ze względu na gromadzoną przez lata dokumentację fotograficzną, opracowania i zapiski w okresie 25 letniej działalności Szkoły. To Ona przez lata zabiegała żeby nasza  bytność i historia Szkoły nie została wyrzucona i zapomniana, a odwiedzający  absolwenci  traktowani życzliwie.

Zaproszeni przez T.Keslinkę uczestnicy spotkania; Halina Kruszewska, Aldona Szczudło, Witold Oktawiec, Barbara Trawińska, Anna Oktawiec, Tadeusz Keslinka, Andrzej Szczudło, Jadwiga Szaro, Leokadia Białecka- Solecka

Podczas zwiedzania obiektu nasza grupa powiększyła się o absolwentów pierwszego rocznika Technikum Hodowli Roślin i Nasiennictwa (1965) klasa A – wychowawczyni Pani mgr Wanda Mazur, którzy w ramach corocznego spotkania odwiedzili „swoją szkołę”.

Dużym zainteresowaniem cieszyły się nasze tablice pamiątkowe poświęcone Dyrektorowi Janowi Szadurskiemu i 25 letniej działalności Szkoły, o czym świadczą prezentowane fotografie.

PS. W kuluarach słychać było tęsknotę za dawnymi zjazdami- magia miejsca działa i żadne inne jej nie zastąpi…

W refleksyjnym nastroju- zdjęcia i tekst: Lodzia Białecka-Solecka

Dzień kobiet w szkole

Kilka tygodni temu wspomniałem o swojej wyprawie do Henrykowa, w której pozyskałem dla Redakcji kronikę Technikum Hodowli Roślin i Nasiennictwa 1972- 75. Dziś rozpoczynamy serię wpisów z niej, które dla uproszczenia będziemy nazywać „Kroniką Mirki”. Dlaczego tak? Mirka Jarosiewicz była szefową tej klasy jak i również innych klas w poprzedniej szkole, o czym dowiedziałem się ze stron kroniki. Wkrótce o tym szerzej. (ASz.)

Dziś nasze święto! (rok 1974)

Mężczyźni wydobywają z zanadrza swoje ukryte talenty i starają się jak mogą uatrakcyjnić nam dzień. Chociaż w klasie nie mamy ani jednego chłopca, nie zapomnieli o nas mężczyźni ze szkoły, zapraszając nas rankiem na uroczysty apel.

Gdyby ktoś z innej planety, niezorientowany znalazł się na Ziemi, trudno byłoby mu zgadnąć czyje to święto? Wszyscy mężczyźni, jak jeden mąż w galowych strojach, a my? Cóż? Jak co dzień.

Może tylko te kwiaty w rękach dziewcząt zdradziłyby tajemnicę. Daje się zauważyć, że coraz bardziej uroczyście obchodzi się Święto Kobiet, przywiązując do niego dużą wagę. Ale każdy i tak wie, że kobiety mają tylko ten jeden dzień, a mężczyźni 364 dni w roku. Ot i masz równouprawnienie!

Nie zapomniała o nas nasza wychowawczyni Pani Profesor Wanda Mazur, jak również trzej panowie „M”.

Ojej, cóż to było? Kupa śmiechu, moc pomysłów aż do bólu głowy! Dziewczęta życzyły sobie… kiełbasy (Kuba), czekoladek, orzechów, klasówek z chemii, pierniczków, zaproszeń na zabawę, maskotek wszelkiego rodzaju itd. w nieskończoność.

A paczka coraz bardziej traciła regularny kształt, nadal zostawała wielką tajemnicą. Gdy już każda dotknęła jej, mówiąc co tam może być, Mirka zdjęła z niej papier a następnie mnóstwo gazet, dopiero teraz zaczynały się kartki z życzeniami dla każdej z nas inne plus kawałek gazety. Oto niektóre z nich.

Henryków, 8 marca 1974

Kochane Kobitki!

Instrukcja dotycząca otwarcia przesyłki ekspresowej przesłanej Wam z okazji Święta Ewy i warunków koniecznych i wystarczających by można było wziąć udział we wspólnej zabawie. W przeciwnym wypadku należy opuścić salę i nie wolno podsłuchiwać ani podpatrywać.

Par. 1. Sznur, którym jest związana paczka należy zachować i na końcu związać nim uczestniczkę, która nie zgadnie co jest w tej paczce (3 razy).

Par. 2. Zgadywać należy przed otwarciem paczki- na osobnej kartce ( 3 zgadnięcia + napisać jaki się da fant, jeśli się nie zgadnie)

Par. 3. Powołać należy komisję, która zbierze fanty i wymyśli zabawę na ich wykupienie.

Par. 4. Zawartość paczki (o ile taka w ogóle jest, co jest bardzo, bardzo wątpliwe), należy sprawiedliwie rozdzielić pomiędzy wszystkich, ale szybko bez namysłu- każdy musi coś lub nic otrzymać.

Par. 5. Po skończonej zabawie- nawet gdyby były bardzo trudne warunki wykupienia fantów- nie wolno się mścić na organizatorach. Pluć, krzyczeć, płakać i śpiewać wolno, ale tylko po wyjściu z Sali.

Par. 6. Organizatorzy życzą sobie, by opakowanie było starannie poskładane i wymienione do archiwum gazet.

Życzymy wesołej zabawy!

Najbardziej niecierpliwą okazała się Zosia Labrok, a dla niej jak na złość, życzenia były na końcu, gdy już pokaźne rozmiary niespodzianki zmniejszyły się bardzo … do małej paczuszki. Mirka odkryła tajemnicę- były tam cukierki dla nas wszystkich od trzech panów „M”. Podzieliła je sprawiedliwie.

Zakończyliśmy zabawę rozstrzygnięciem zgadywanki. Nie odgadło ani razu sześć dziewcząt, które według instrukcji zostały związane włóczką. Starczyło dla każdej na kilkakrotne opasanie.

Za jedno trafne zgadnięcie dawaliśmy fanty, za dwa trafienia śledziliśmy zabawę ze spokojną głową. Ani żadnej nie wiązano, ani też nie dawała fanta, o tych było najmniej!

Przy wykupywaniu była moc śmiechu, a przede wszystkim zabłysnęła swym talentem piosenkarskim Anastazja. Naprawdę ma ładny głos, o czym do tej pory nie miałyśmy okazji się przekonać.

W tym dniu, praktycznie rzecz biorąc, nie było lekcji z prawdziwego zdarzenia. Raz do roku można się na to zdobyć, prawda?

O godzinie 14.00 zostaliśmy zaproszone na uroczystą akademię organizowaną przez męską generację szkoły. Dałyśmy też małą wstawkę o powstaniu Święta Kobiet.

Kawka u Kasi

Kiedy obiekt cysterski w Henrykowie przestał pełnić funkcję centrum edukacyjnego branży rolniczej, głównie nasiennictwa, i wrócił w całości we władanie Kościoła, byliśmy tam już tylko gośćmi. Gośćmi rozżalonymi nieco, że nasi następcy nie doceniają wysiłku kadry, dziatwy szkolnej, słuchaczy szkół pomaturalnych włożonego w utrzymanie obiektu. Na filmie wyświetlanym turystom nasze dwudziestopięcioletnie funkcjonowanie w Henrykowie kwitowano jednym zdaniem.

Po Zjeździe Henrykusy 2008, największym po zamknięciu szkół, spotkania organizowaliśmy więc poza Henrykowem. W Henrykowie, na boisku było tylko preludium do wieczornej imprezy w innej miejscowości. Było jednak gastronomicznie dzięki zabiegom Stefana Jakubowskiego, który przywoził jedzenie i sprzęty aż znad morza.

W roku 2015 nieformalna grupa zjazdowiczów trafiła na kawę do Henrykuski i Henrykowianki zarazem, Kasi Przystaś (Borysionek). Oto fotki z tego spotkania, w którym wzięła udział również Pani Profesor Wanda Mazur, wychowawczyni klasy technikum kończącego naukę razem z moim rocznikiem tj. w roku 1975.

ASz.