Do PSNR w Henrykowie zwykle trafiały osoby po maturze, najczęściej po nieudanym starcie na studia. Ale była też inna ścieżka, gdzie do szkolenia się z nasiennictwa kierowani byli pracownicy firm branży nasiennej, głównie central nasiennych i stacji hodowli roślin.
Eugeniusz Kulesza szedł tą drugą ścieżką. Po maturze w Gryficach chciał być lotnikiem, ale przed złożeniem dokumentów na odpowiednią uczelnię (w Dęblinie) sam uznał, że wysoki pułap to nie dla niego – miał lęk wysokości.
Zaczął rozglądać się za innymi szkołami pomaturalnymi, z geodezji, elektromechaniki. Życzliwa osoba podpowiedziała, że może już podjąć pracę w stacji hodowli roślin i potem kontynuować naukę będąc skierowanym, na stypendium. Tak też się stało; poszedł do pracy 1 sierpnia 1974 roku i wkrótce po tym został słuchaczem PSNR – u w Henrykowie.
Po szkole, w roku 1976 Eugeniusz wrócił do swojej pracy w Stacji Hodowli Roślin Prusinowo. W październiku otrzymał wezwanie do wojska na dwa lata. Służył w wojskach zmechanizowanych, najpierw w szkole podoficerskiej w Stargardzie, jako kapral resztę służby odbywał w Szczecinie. W roku 1978, już po wojsku, podjął pracę w dotychczasowej firmie. Zgodnie z wykształceniem jako specjalista ds. nasiennictwa dbał o czystość kwalifikowanego materiału siewnego.
Na początku lat 80. zdecydował się studiować zaocznie w SGGW Warszawa z filią w Łodzi. Jak wiemy nie były to politycznie spokojne czasy; strajki, zamieszki, kartki na żywność, kolejki w sklepach. W tym czasie Eugeniusz zostaje ojcem córki Joanny. Częste wyjazdy na uczelnię nie były łatwe. W tym czasie pojawia się informacja, że uczelnia otwiera kolejną filię, właśnie w Szczecinie. Niestety, trudne czasy dla kraju nie pozwoliły na otwarcie tej placówki. W tej sytuacji, po zaliczonym pozytywnie pierwszym roku nauki Eugeniusz zrezygnował.
W SHR Prusinowo pracował do końca 1993 roku. Oprócz nasiennictwa zajmował się chemizacją i nawożeniem, potem transportem i melioracją. I tu przyszedł czas na weryfikację jego młodzieńczej fobii. Nadzorując opryski i nawożenie przy pomocy samolotów musiał latać jako nawigator na śmigłowcach, płatowcach, popularnych Antkach, wskazując pola do zabiegów. Dziś, mając za sobą kilkaset startów i lądowań, ze śmiechem opowiada, że przed laty przecenił swój lęk przestrzeni. W chwili próby pozbył się go po pierwszym locie i faktycznie mógł być pilotem.
Pracując w SHR Prusinowo Eugeniusz Kulesza doczekał lat przełomu 80/90. W polskiej gospodarce działo się wiele, rolnictwo państwowe upadało, trzeba było rozglądać się za nową pracą. Gienek też myślał o tym, przyglądał się sąsiadującej niemal za miedzą kopalni torfu, która we władaniu biznesu zachodniego była pierwszą firmą zachodnią w Zachodniopomorskiem. W roku 1994 zdecydował się w niej zatrudnić na stanowisku kierownika. Kopalnia torfu podlega dozorowi Okręgowego Urzędu Górniczego w Poznaniu.
Odpowiadając na wyzwania chwili, Eugeniusz cofnął się do poziomu szkoły średniej, podjął naukę w Technikum Górnictwa odkrywkowego we Wrocławiu. Nauka prowadzona była w trybie zaocznym, zajęcia odbywały się trzy razy w miesiącu od piątku do niedzieli, przez półtora roku. Była to szkoła powołana specjalnie dla właścicieli kopalin pospolitych, żwirowni, skał, wód podziemnych, kopalni glin, torfu, piasków spod dna jeziora. Szkoła była nietypowa, ponieważ uczyli się tam ludzie mający już różne zawody; lekarze, leśnicy, urzędnicy, którzy byli właścicielami kopalń. Uzyskany dyplom otwierał możliwość zdobywania, poprzez kolejne egzaminy w Urzędzie Górniczym, kwalifikacji Dozoru Górniczego. Eugeniusz Kulesza ocenia, że szkoła ta była bardzo poważna i bardzo poważnie traktowano słuchaczy. Wykładowcami byli profesorowie z Wrocławia, autorytety w branży górniczej. Po kilkunastu egzaminach i zaliczeniu pracy dyplomowej absolwenci uzyskiwali tytuł technika górnictwa odkrywkowego bez użycia materiałów wybuchowych.
Nasz kolega Henrykus ukończył tę szkołę w 2001 roku, kiedy miał już za sobą 6 lat pracy w kopalni. Awanse szły szybko, po kilku wnioskach składanych do Urzędu Górniczego w Poznaniu zdobył maksymalnie możliwy dla tego poziomu wykształcenia tytuł Kierownika Ruchu Zakładu Górniczego. Prawdopodobnie jest jedynym w województwie Zachodniopomorskim specjalistą z takimi uprawnieniami. Pracował jednak tylko dla swojej kopalni. W roku 2020, po uzyskaniu wieku emerytalnego i 26 latach pracy w kopalni, przeszedł na emeryturę.
Po dwóch latach emerytalnego odpoczynku znów pracuje w kopalni, ale na zlecenie. Nadzoruje działania w różnych kopalniach na swoim terenie. Polega to na wdrażaniu nowych pracowników w arkana pracy w kopalni tego typu.
Pytany o osobiste zainteresowania, Eugeniusz opowiada, że jeszcze przed wyjazdem do PSNR w Henrykowie ścigał się na rowerze, był nawet czwartym zawodnikiem w Polsce w grupie juniorów. W Henrykowie powrót do pasji mu się nie udał. Pracując zawodowo w rolnictwie trenował piłkarzy z lokalnej drużyny, był też prezesem klubu piłkarskiego „Orzeł” Prusinowo. Myśl o kolarstwie powróciła po 40 –ce kiedy znalazł się w wieku oldboja. Rozpoczął treningi i zaczęła się wesoła zabawa w kolarstwo; wyścigi tu i tam, emocje, adrenalina, ból, skurcze w nogach. Często bywał blisko podium i wtedy pojawiała się sportowa złość. Udało się stanąć na podium, ale nigdy na I miejscu. Ściganie zakończył w roku 2019, teraz sięga po rower tylko relaksowo. Podsumowując swoją dwukołową pasję, w czym pomocny jest mu stary zeszyt z zapiskami, twierdzi, że od 1972 roku przejechał 120 tys. km czyli okrążył kulę ziemską prawie trzykrotnie.
Mimo upływu lat, pamięć o czasie spędzonym w Henrykowie jest zawsze bliska jego wspomnień. Przy każdej okazji stara się odwiedzić to miejsce, spotkać kolegów. Jak opowiada, takim spektakularnym wydarzeniem sprzed lat było spotkanie z Basią i Leszkiem Puchalskimi. Latem na nadmorskiej plaży zauważył faceta z bujną czupryną, jak kropla wody Bałtyku podobnego do Leszka. Pierwsza myśl – skąd tutaj, na drugim końcu Polski gość z Białegostoku? Ale kiedy Barbara zawołała go po imieniu, wszystko było jasne. Niesamowite uczucie. Stefan Jakubowski, kolega z jednego pokoju mieszka blisko Gienka –jest okazja czasami porozmawiać. Kilka razy wpadł do Bruskich, bywając w Szklarskiej Porębie zawsze spotyka się ze Sławkiem Haberą, z kilkoma innymi kolegami i koleżankami ma kontakt telefoniczny lub mailowy. Niedawno było spotkanie ich rocznika, więc kontakty się ożywiły – jak mówi, niech trwają na zawsze.
Na standardowe pytanie „wywiadowcy” o ulubionego profesora z Henrykowa Eugeniusz Kulesza wymienia doktora Zbigniewa Urbaniaka.
W Święto Górników 4 grudnia naszego Henrykusa- górnika z rolnika będzie można poznać po charakterystycznych młotkach – oznakach przypinanych do klapy marynarki.
Wysłuchał, wypytał, spisał: Andrzej Szczudło
2 komentarze on Absolwent PSNR górnikiem
Gienek, najlepsze życzenia z okazji barbórki. Dużo zdrowia i piwa podczas karczmy piwnej. No i zamiany białego pióropusza na zielony.
Frenk
Jeden co szanuje górniczy "trud", inni pewnie pomyśleli, że to teatrzyk kukiełkowy. Oj, oj henrykusy!
Dzięki Frenk- pozdrawiam - Gienek