Za moich czasów w Henrykowie była tylko jedna Brygida, Wojcieszczyk. Po szkole, w 1975 roku trafiła do pracy w tej samej firmie co ja. Opisywałem to w tekście pt. Historia pewnej znajomości (https://henrykusy.pl/historia-pewnej-znajomosci/ ), nie pomijając faktu, że moja koleżanka od 1980 roku mieszka w USA. Sprawdzałem to dwa razy, najpierw w 1986 roku, a potem w 2014- „rekontrola”.
Od tygodnia Brygida jest w Polsce. O tydzień spóźniła się na zjazd Henrykusów w Ziębicach. W ramach rewanżu udzieliłem jej schronienia w swoim domu we Wschowie.
Solowa podróż Brygidy do kraju pochodzenia nie ma charakteru tylko sentymentalnego. Przyjechała regulować różne sprawy rodzinne oraz urzędowe. Nie zajmują one wiele czasu, więc staram się pokazać gościowi ciekawe miejsca w okolicy. Byliśmy już u znajomych w Lesznie, we Wrocławiu i w Sławie, ruszymy też w inne miejsca kraju.
Gdyby ktoś z Henrykusów był zainteresowany kontaktem z naszą koleżanką, może korzystać z namiarów do redakcji umieszczonych na stronie henrykusy.pl
Andrzej Szczudło
2 komentarze on Brygida na polskich ścieżkach
Serdecznie pozdrawiam koleżankę z roku
Cześć Andrzeju - dużo słów uznania za umieszczoną informację o pobycie Brygidy. Wszystko wspaniale udokumentowane zdjęciami, sama nie zorganizowałaby sobie takiej wycieczki po okolicy wspomnień. Od razu widać redaktorską fachową przeszłość. Nie znam Jej osobiście, ale już Ją lubimy i mamy nadzieję poznać następną Henrykuskę. Jeśli by chciała to zapraszam do nas do Warszawy, chętnie damy Wam schronienie, gościnę i pokażemy Warszawę. Może jak będziecie jechać do nas po drodze do Sejn, to zabierzcie Brygidę ze sobą. Miejsca i chęci do gościny mamy dużo co już poznaliście przy poprzedniej wizycie. Z pewnością miło spędzimy czas. Patrząc na relację z ostatniego zjazdu w Ziębicach można żałować, że nie dojechały osoby z innych roczników chociaż żyją kilkadziesiąt kilometrów od Henrykowa. Odwiedzenie Henrykowa, Wasza chęć spotykania się budzi najwyższe uznanie i mam nadzieję, że następny zjazd będzie równie udany, mam nadzieję, że Zenek znowu zajmie się organizacją, bo świetnie
to zorganizował. Miło spędziliście czas, w swoim towarzystwie, godne uznania jest, że po tylu latach i już odbytych zjazdach, macie przyjemność bycia ze sobą. Dobrze że zjazd był w neutralnym miejscu bo ile w końcu można patrzeć na tablice pamięci. Ważniejsza jest pamięć w głowie i we wspomnieniach, tablice znikną, a pamięć pozostanie. Jeszcze raz ponawiamy zaproszenie na wspólne odwiedziny. Po to są Przyjaciele Henrykusy byśmy mogli chociaż na krótki czas przenosić się w czasy młodości.
Sławoj Misiewicz - Harnaś.