Życie w internacie czyli silna wola, samozaparcie i wyrzeczenia
W tzw. Kronice Mirki jest sporo ciekawych relacji z życia klasy technikum. Dziś poczytamy o powrocie dziewcząt do klasy drugiej, po wakacjach 1973 roku. (A.Sz.)
Witamy się w nowym roku szkolnym!
I znów jesteśmy na starych, ale drogich śmieciach! Powitał nas pięknie odnowiony zamek, sale natomiast świeciły pustką i chłodem, ale wkrótce- gdy zjedzie się cała ferajna, będziemy szczęśliwi i weseli. Pocałunkom i wspomnieniom nie było końca.
Jeszcze kilka dni będziemy opowiadały swoje historie wakacyjne, bo przecież każda przywiozła oprócz bagażu, wałówkę- (Ach! Smaczne!)- bagaż wspomnień. A najciekawsze są te intymne…
Jest 3 września- uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Najpierw powitanie w Sali Marmurowej przez całe Grono Pedagogiczne.
Serdecznie przyjęłyśmy szczególnie pierwszą klasę Technikum Rolniczego (bo my jesteśmy ostatnią klasą Technikum Hodowli Roślin i Nasiennictwa) i pierwszy rok Policealnego Studium Nasiennictwa Rolniczego. Potem poszczególne roczniki obległy swoje lokum, my salę matematyczną. Dopiero dzisiaj dostałyśmy świadectwa ukończenia pierwszej klasy z zaliczoną praktyką zawodową. Trochę powspominałyśmy opowiadając przygody sprzed dwóch miesięcy i te sprzed kilku dni.
I z nowym zapasem sił zabrałyśmy się do pracy. Jesteśmy klasą żeńską, chłopcy przenieśli się do innych szkół. Jest nas 32 osoby. Nie otrzymały promocji Jadzia Jorysz i Zosia Kiraga, odeszła też Teresa Wieczyńska- nasza niezrównana „ciocia”. Dokooptowała natomiast Stasia Truszkiewicz w wyniku negatywnej oceny z poprawki.
Skład zarządu klasowego został przedyskutowany, przewodniczącą nadal została (bardzo słusznie) Mirka, zastępcą Basia Andrzejczak, pieniędzmi rozporządza Ala Błaszczak, sekretarką jest Danusia Pietrzak, pomaga całemu zarządowi jako wolny członek Maria Łucjan „Kot”.
Kalejdoskop wydarzeń
O kilku innowacjach już wspomniałam powyżej. Oto dalsze; przede wszystkim mamy nowego dyrektora pedagogicznego- został mianowany na to stanowisko były kierownik internatu mgr Zdzisław Wadowski. Po upływie tygodnia wyrósł jak spod ziemi nowy kierownik internatu. Przystojny, szpakowaty pan, a jednocześnie bardzo energiczny i wybuchowy. Chciał zaprowadzić wokół i to w astronomicznym tempie swoje rządy. Szybko jednak musiał z różnych przyczyn emigrować.
W internacie mamy nową wychowawczynię panią Emilię Szczepańską, która pracuje na miejscu studiującej wychowawczyni Barbary Przybyszewskiej. W męskim też jest nowy wychowawca pan Marian Fiołek.
Natomiast świetlicę i opiekę nad zajęciami świetlicowymi objął pan Mieczysław Kolasa. Czytelnia znajduje się teraz na miejscu byłego pokoju gospodarczego- lokum gospodarcze też mamy.
Radiowęzeł nadal przekazuje swoje wiadomości, tylko nasza klasa jest od niego odcięta z niezrozumiałych dotąd przyczyn. A szkoda!
W szkole odpadło nam kilka przedmiotów, a na ich miejsce przyszły zawodowe. Często spotykamy się z panią profesor Jadwigą Polkowską, która ma bardzo ciekawe i dramatyczne przeżycia wojenne. W chwilach relaksu dzieli się nimi z klasą.
Prowadzimy też gimnastykę śródlekcyjną, tylko na mechanizacji mamy „ćwiczenia umysłu”, jak pan inż. Jan Tetlak powiedział. Lekcji mamy mnóstwo, nauki dużo, zawsze jednak każda wygospodaruje godzinkę na pracę społeczną (to się bardzo liczy).
Wieczorki w klubie, ciekawe książki lub po prostu szczere rozmowy w gronie koleżanek; żyjemy jak wszystkie dziewczęta, są małe i większe kłótnie lub dramaty. Zdarzają się chwile radości i szczęścia. Każda pilnie śledzi horoskop- potem go klnie lub błogosławi. Piszemy pamiętniki, listy do rodziców w łzach rozpaczy lub radości. Komuś, kto nie zna życia w internacie powiem, że coś się tu zyska i coś traci. Szczególnie trudno jest rozpieszczonym i lubującym swobodny tryb życia. Tu trzeba dużo silnej woli, samozaparcia i wyrzeczeń. Powiadają „ambicja jest niczym innym jak szukaniem akceptacji u innych”. Jak trudno zdobyć tę akceptację ogółu, widzą dobrze mieszkanki internatu. Mamy tu dobrą szkołę życia!