Licznik odwiedzin:
N/A

Powiedzenia profesorów- Trawiński

Ze szkoły po latach pamięta się kolegów i kadrę nie tyle w ich zwyczajnych rolach, ale w zachowaniach lub wypowiedziach oryginalnych. Mam na to sporo przykładów z wszystkich swoich szkół, ale tutaj chciałbym odnieść się do środowiska Henrykusów.

Sto lat, sto lat…

Naszym wychowawcą był profesor Czesław Trawiński, który miał bardzo bogaty zasób przywiezionych z Kresów swoistych powiedzeń i zachowań. Z zachowań najbardziej zapamiętałem zwyczaj składania życzeń z nieodłącznym podrzucaniem „delikwenta” do góry przez zwykle liczną grupę życzeniodawców. Kiedy widziałem to po raz pierwszy, miałem obawy czy „podrzutek” nie spadnie. Jednak po wielu takich akcjach upewniłem się, że jest to sport dosyć bezpieczny.

Ostatni raz widziałem Henrykusów w takiej akcji na moim weselu. Gromada niewątpliwie życzliwych kolegów podrzucała do góry moją Mamę. Mama była wówczas osobą dosyć korpulentną, więc miałem powody do obaw. Bałem się, że za chwilę wyląduje na parkiecie i żarty się skończą. Jednak były to strachy na Lachy, nic złego się nie stało.

Nie bądź za słodki…

Mam też w pamięci jedno z ulubionych powiedzeń wychowawcy Trawińskiego. „Nie bądź za słodki bo cię zliżą”, powtarzał wielokrotnie i nawet sam się do tego stosował. Bywał „nie za słodki”, co po latach mu wybaczam.

W swoim życiu wielokrotnie przekonałem się o słuszności tego powiedzenia. Zapamiętałem wcale nie tak dawny przypadek kiedy pod delikatną namową siostrzenicy mojej żonki zdecydowałem się kupić drewno do kominka. W zasadzie kominek służy mi do tworzenia romantycznej atmosfery podczas długich zimowych wieczorów, więc nie potrzebuję do niego wiele drewna. Zapas, który miałem, mógł wystarczyć na tę zimę. Jednak kiedy z ust pięknej Wioli usłyszałem, że „…taki znajomy, miły pan szuka kogoś kto kupi od niego przyczepę drewna, bo pilnie potrzebuje gotówki”, uległem. Zgodziłem się kupić drewno, wierząc, że zgodnie z obiecanką będzie liściaste, z dębu i brzozy. Jednak kiedy traktor z przyczepą stanął pod moim domem i „wykiprował” drewno, zobaczyłem, że co najmniej połowa dostawy to sosna. Protestowałem, ale hałda opału była już rozładowana.

Na domiar złego przyczepa po wyładowaniu zatrzymała się w pozycji górnej, bo zablokował się podnośnik. „Miły pan” spoza naszego terenu nie miał tu znajomych ani pomysłu jak się ratować. Musiałem użyć swoich wpływów i zaprosić do współpracy znajomego rolnika z fadromą, który sprowadził przyczepę do właściwej pozycji. Kiedy odjechał, zacząłem głowić się co zrobić z tym sosnowym drewnem, które nie nadaje się do mojego kominka? Po jakimś czasie wymieniłem je z sąsiadem, który palił moją sosną w centralnym ogrzewaniu, a mi dał marne, ale jednak liściaste drewno z wyłomów. Wyszedłem na tym jak przysłowiowy Zabłocki na mydle. Wtedy pomyślałem o zapamiętanym powiedzeniu wychowawcy. Byłem za słodki :).

Andrzej Szczudło

Powiedzenia Szadurskiego

Po wakacyjnej przerwie melduję się na stronie Henrykusy. W trakcie różnych letnich aktywności znalazłem też czas na odszukanie fotek i zapisków związanych z dwuletnią nauką  w PST Henryków. Jednym z takich zapisków są powiedzonka Dyrektora Jana Szadurskiego (fot. poniżej).

Związane one były przeważnie z pracą w nasiennictwie rolniczym. Służyły do barwnego przedstawienia popełnianych błędów przez ludzi zajmujących się nasiennictwem rolniczym, w wyniku których dochodziło do dyskwalifikacji materiału siewnego. Przedstawiam powiedzonka bez komentarzy.

  • Cóż nam  z tego, że ten trup jest trupem naszego ideału.
  • Osobniki ni z pierza ni z mięsa trzeba zlikwidować.
  • Wołamy plantatora i wtedy albo rybka albo pipka.
  • Zabraknie jakiegoś czynnika i wtedy klapa z przedstawienia.
  • Zabiegi na elitach to już musztarda po obiedzie.
  • Będzie się wybrzydzał jak żydowskie dziecko nad bananem.
  • Powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki.
  • Mercedes z wodotryskiem.
  • Czyszczalnia – to nie jest maszyna do robienia gwoździ czy guzików.
  • Doprowadzili do normy jak ,,Muzułmana” do komory gazowej.
  • Pasztet z zająca- jeden koń jeden zając.
  • Dwa razy dwa to lampa, sam diabeł nie dojdzie jak to jest.
  • Wiedzą już o nas za godzinę w Kierbedziu.
  • Z armatą na wiewiórki.
  • Panna nie panna, pisz pan panna.
  • Tak zwany taniec małpy na drucie.
  • Aspirynę popijać ćwiartką spirytusu.
  • Koza Gandhiego.
  • Dychawiczna kobyła.
  • Nie będzie pan okularów koniom zakładał.
  • Nie siać w poniedziałek.
  • Przyszedł, popluli mu i dostał 200 tysięcy złotych.
  • Perfumowanie nieboszczyka.
  • To jest taka prawda jak to, że wesz kaszle.
  • Konia kują żaba nogę nadstawia.

Myślę, że Henrykusy znają te powiedzenia i wiedzą czego dotyczą.

Pozdrawiam 

  Bolo