Migawki z remontu drogi w Henrykowie

Robota pali się w rękach wykonawców. Potężne maszyny, wzbijając tumany kurzu, kopią, wiercą, wydzierają ziemię potężnymi łyżkami, sycząc przy tym gniewnie sprężonym powietrzem. Pomagają układać instalacje.

Mnie zaś zainteresowały stojące na uboczu, palety z granitowymi krawężnikami. Nabrałem podejrzeń, że te zabytkowe krawężniki przygotowane są do wywózki. Aż nie mogąc znieść napięcia, zapytałem o nie stojącego nieopodal robotnika. Na szczęście dowiedziałem się, że nie, że wprost przeciwnie. Krawężniki przyjechały specjalnie na teren budowy. A niech to! Pewnie zniknęły z innego zabytkowego miejsca, bo wyglądają na archaiczne i uroczo prymitywne. No chyba że zostały tak współcześnie specjalnie spreparowane? Ale o to chodzi? Na drodze ma być odtworzona kostka i te właśnie krawężniki mają dać piorunujący efekt. Będzie „jesień średniowiecza”. Trochę żal, że nie zostały obrobione ręką średniowiecznego kamieniarza, w którego oczach odbijały się okoliczne wzgórza, pełne cysterskich winnic. Wcześniej kamień poświęcony i wydarty ze swej skalnej macierzy, pewnie w okolicach Strzelina, został załadowany na wozy ciągnięte przez woły, bo tylko te potężne i silne zwierzęta mogły podołać takiemu zadaniu.

Nie przypadkiem jest przecież takie powiedzenie „tyrać jak wół”. Ja, jako henrykowianin słyszałem niekiedy w domu bardziej poetycką wersję; „Módl się i pracuj, a garb sam ci wyrośnie”. Brutalne, ale coś w tym jest.

Piotr Skowroński (tekst, zdjęcie i film)