Licznik odwiedzin:
N/A

Inseminator

Z cyklu opowieści Sławoja

Moje dwa marzenia – konie i szybkie samochody. Moja fascynacja końmi, doprowadziła mnie do tego przezwiska „Inseminator”. Krótko to trwało, do wakacji na pierwszym roku. O fascynacji szybkimi samochodami wspomnę później. Gospodarstwo w Henrykowie co roku organizowało punkt kopulacyjny dla koni. Przywożono z Książa 3 ogiery, 2  ciężkie, i jeden lekki, do prac polowych, transportu i pod wierzch. Konie  były doglądane przez jednego pracownika, również z Książa.

W gospodarstwie w Henrykowie były dwie piękne, dorodne, kare klacze, czarne jak węgiel, rasy wielkopolskiej. Pracowały w zaprzęgu, co dnia rano dowoziły platformą paszę dla inwentarza. Siano, kiszonkę, słomę czy co było potrzebne.

Ogiery dla podtrzymania kondycji wymagały codziennego wybiegania. Dbanie o to miał w zakresie obowiązków pracownik punktu. O ile sporadyczne dosiadanie konia jest przyjemnością, to obowiązek czyni z tego ciężką pracę. Mówi się, że obowiązek zniszczy każdą przyjemność, a każda przyjemność staje się pracą gdy jest obowiązkiem. Często opiekun mając dość, przeganiał konie na lonży. Z oporami, ale pozwalał chętnym na doglądanie i ujeżdżanie koni. Z oporami, aby zyskać z tego jakąś korzyść, przeważnie było to zrzucenia obowiązku doglądania koni na barki ochotnika. Czasami argumentem był alkohol, bo co w końcu ten pracownik z Książa miał sam robić między końmi, w obcym miejscu. Byłem jednym z chętnych do objeżdżenia koni. Moje negocjacje o dostęp do koni przebiegły pozytywnie. Zostałem z dwoma kolegami zaakceptowany do ich objeżdżania. Traktowaliśmy to jako fajną rozrywkę i przygodę w codziennym szkolnym życiu, chociaż zapach końskiego potu, którym przesiąkliśmy nie każdemu odpowiadał.

Były trzy ogiery, wszystkie piękne, nerwowe. Ciągle buzująca w nich krew podtrzymywała stałą gotowość do kontaktu z klaczą. Należało je oprzątać, czyścić, sprzątać stajnię i objeżdżać. Zaczynaliśmy o godzinie 5.30, od sprzątania, pojenia i karmienia. Około 6.00 był wyjazd wierzchem na teren parku. Rano, bo tam nikogo o tej porze nie było, nikomu nie stwarzaliśmy zagrożenia. Mniej więcej w tym samym czasie zaczynał się obrządek inwentarza w gospodarstwie. Dwie klacze w zaprzęgu wyjeżdżały wtedy z gospodarstwa. Staraliśmy się ich nie spotykać. 

Pewnego razu kiedy powracaliśmy z pleneru, przy wjeździe na podwórze gospodarstwa niespodziewanie spotkaliśmy wóz z paszą. Mój ogier poczuł klacz w rui, w zaprzęgu. Nie reagował na nic, na żadne moje zabiegi. Nie dałem rady go powstrzymać. Koledzy zdążyli umknąć, ja niestety nie. Siedziałem na tajfunie siły fizycznej i witalnej. Nic mu nie przeszkadzało, ani dyszel, uprząż, ani druga klacz, która nie była ogierem zainteresowana i po porwaniu uprzęży uciekła do stajni.  

Z boku to wyglądało tak; ja na ogierze, on na klaczy, trzask łamanego dyszla jeszcze bardziej potęgujący grozę chwili. Nie było mi do śmiechu. Nie miałem absolutnie żadnej możliwości reakcji, ani ucieczki. Ogier próbował kryć, ja próbowałem go powstrzymać, zbiegło się kilku pracowników gospodarstwa. Ogier górą, klacz w końcu się poddała, ja na kryjącym ogierze też. Klacz miała ponad 2 metry wysokości, ogier też tyle, ale jakoś zeskoczyłem. Czułem jakbym skakał z pierwszego piętra domu. Jak mi się udało ujść bez szwanku, do tej pory nie wiem, ale się udało. Szczęśliwie nic mi się nie stało. Więcej już nie chodziłem do stajni.

Historia o mojej przygodzie z końmi szybko się rozeszła, skutkując moim przezwiskiem „Inseminator”. Krótko je nosiłem, do wakacji. W nowym roku nikt już o tym nie pamiętał, tylko ja. Jednak miłość do koni została. I do szybkich samochodów też.

 Sławoj Misiewicz – Harnaś 

Jeden komentarz on Inseminator

    Piotr Skowroński
    07/05/2022

    No, w końcu ktoś o tym napisał. Bardzo ważna dziedzina. Przecież kiedyś gospodarka rolna koniem stała. Musiało to wyglądać bardzo osobliwie, no i wytrzęsło cię potężnie, szczególnie w końcowej fazie, żeś spadł jak ulęgałka. Jeszcze ten trzask łamanego dyszla. Oczywiście żartuję, sytuacja była bardzo groźna i nie dziwię się że już nie pojawiłeś się więcej w stajni. Podziwiam twoją pamięć, podajesz bardzo konkretne fakty. Widzę, że jesteś typem człowieka, który wszystkiego musiał spróbować i był wszędzie tam gdzie coś się działo.

    Odpowiedz Anuluj odpowiedź