Zaczęło się. Klub AVENA znowu okazał się za mały, impreza odbyła się w budynku szkoły. Na powitanie było: Dzień dobry, jesteśmy z „Kobry”.
Dalej już poszło. „Pamiętajcie o ogrodach” – flagowym utworem otworzyli swój występ Jonasz Kofta i Stefan Friedman. Wykład z „Fachowców” zaczęli słowami tytułowej piosenki Fachowców „Przez cały kraj idziemy dwaj…, bo dobry Bóg zrobił co mógł, teraz trzeba zawołać fachowca”.
Na temat rur: Majster do Docenta- „Jakie mamy rury Docent?” I objaśnia: wasserrura, gasrura, oberrura, luftrura, rura muzyczna. „Frycek” zapisał i zdziwił się, że rury muzycznej nie zna, na co Jonasz- „ruraparuraparuraparura”, czasem traktowane jako refren w piosenkach- objaśnił Docent. Dla niezorientowanych, wymysł Jonasza– oberrura, to ślamazarny kelner fajtłapa.
W trakcie występu ,prowadzili porady ze słuchaczami. Pytanie (niby od słuchacza), zadawał Stefan Friedman- „Przetłuszczają mi się włosy, co mam zrobić?” Jonasz Kofta odpowiadał – „Najlepiej rosół.”
Następne pytanie, podobno od słuchacza- Stefan- „Czy lubi pan dowcipy?”. Jonasz z zastanowieniem- „Owszem, i po chwili dodał- ale w zasadzie wolę w jedną.” Dalej zabawa i dwuznaczne znaczenie słów- helikopter- kochanek Heleny;- odlewnia- pisuar. Potem świntuszenie w tym stylu, ale kulturalne.
Kawały. Kapitan okrętu zauważył torpedę, woła mizernego bosmana, wskazuje ją i każe mu przygotować załogę, żeby zginęli z uśmiechem. Bosman zwołuje załogę i mówi,- słuchajcie, mam takiego ptaka, że jak nim walnę w pokład to okręt się rozleci. Wszyscy w śmiech, bosman odczekał aż torpeda podpłynie, trzasnął ptakiem o pokład, okręt się rozleciał. Wszyscy w wodzie, bosman płynie na kawałku deski z kapitanem, a ten mówi- no coś ty zrobił, przecież torpeda bokiem przeszła!
Cały program przeplatany różnymi wstawkami wokalnymi Ireny Karel, która specjalnie z dedykacją: „Panie Sławku, to dla pana”- dla mnie śpiewała „Dziwkę Molly”, którą często cudownie mi śpiewała w klubie Stodoła, w czasie mojego bywania na SGGW. Na i po imprezie za tą piosenkę najwięcej czasu poświęcałem właśnie Pani Irenie, z którą ostatnio rozmawiałem, bo w mojej wsi mamy wspólnych znajomych.
fot: https://pl.pinterest.com
Popularne anegdoty- ktoś pyta- czy Karel Gott jest Pani bratem? Ktoś inny chciał wyrazić swój zachwyt- pani ma takie piękne zęby,- to po babci- odpowiedziała dla pozbycia pytającego- a pasują?- doprecyzował pytający.
Władysław Komar wygłosił swoją życiową, nostalgiczną sentencję- czy świat bardzo się zmieni, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy wkurw..ni. Co było entuzjastycznie przyjęte przez słuchaczy.
W tamtym czasie w Polsce szerzyły się napady na ulicach, gdy kiedyś ktoś przy nim o tym wspomniał, skomentował to stojąc w rozkroku- „mnie tam k…a nikt nie napada”. Ja myślę, chyba kompletny desperat by się podjął napadać kulomiota, ponad dwa metry wzrostu i ponad 130 kilogramów wagi.
Janusz Gajos z racji swojej roli w serialu o pancernych i psie opowiadał kawały, oczywiście o ruskich, typu: „Wania przyjechał do Saszy; chodzi, podziwia i pyta: Sasza, masz piękny dom, marmurowe podłogi, złote krany, basen. Masz wszystko, ale powiedz mi czemu w pięknej łazience, na gwoździu wbitym w ścianę wiszą podarte gazety zamiast papieru toaletowego?- Nostalgia Wania, nostalgia- westchnął Sasza.”
I tak dalej w tym stylu przez blisko dwie godziny spotkania wielkomiejskiej kultury ze słuchaczami i uczniami w Henrykowie. Wszyscy świetnie się bawili.
Ciąg dalszy w pisaniu.
Sławoj Misiewicz „Harnaś”
Brak komentarzy on Kultura, przez duże „K”, w Henrykowie cz. 2