Licznik odwiedzin:
N/A

Ze łzą w oku…

Droga łącząca zespół poklasztorny z „miastem Henryków”. Grafika Krzysztofa Reka

W tym roku minie 35 lat od mojego opuszczenia murów henrykowskiej uczelni. Wiele zdarzeń i ludzi z tamtych czasów wywietrzało już z pamięci, ale część została. Nie wiem jak inni, ale ja pamiętam osoby wyróżniające się. Jedni wyróżniali się tym, co i jak robili, inni sposobem mówienia, a inni nawet tylko tym, że mieli specyficzne ksywki lub nazwiska. Może i mnie ktoś dzięki nazwisku zapamiętał? Szperając w swoich nagromadzonych przez lata papierach, trafiłem na książkę, która przeszła ze mną cały ten 35.letni szlak, aż do Wschowy. Książka rekomendowana była w Henrykowie jako podstawowy podręcznik dla inspektora plantacyjnego i nosi tytuł „Kwalifikacja polowa plantacji nasiennych”. Nie pamiętam w jaki sposób trafiła do moich rąk, ale sądząc po dacie wydania – 1970 rok i ręcznym podpisie, kupiłem ją od Jurka Suchego, kolegi ze starszego roku. Dogłębna analiza tego cennego podręcznika przekonuje mnie, że może nawet byłem trzecim jej posiadaczem, bo na wewnętrznej stronie okładki znalazłem jeszcze podpis innego Jurka. Tym innym jest Jerzy Brzozowski z Lęborka. Może ktoś z czytelników bloga wie jak się potoczyły losy obu Jurków, dokąd trafili po szkole i czy pracowali w zawodzie? Chętnie zamieszczę tu wyjaśnienie.

Wspomniany wyżej podręcznik w owych czasach był rzeczywiście cenną dla inspektora lekturą, pod warunkiem, że tym inspektorem się zostało. Wiemy już, że wielu absolwentów PSNR nie pracowało w zawodzie. Ja trafiłem na stanowisko zbliżone do tego dopiero w 1983 roku, 8 lat po ukończeniu szkoły. Zostałem inspektorem surowcowym Cukrowni Wschowa. Radość z pracy w wyuczonym zawodzie nie trwała jednak długo, ledwie 3 lata, po których wyjechałem na rok do Stanów. Po powrocie zastałem innego inspektora na moim miejscu. Wtedy zatrudniłem się w Stacji Kwarantanny i Ochrony Roślin, gdzie w zasadzie miałem do czynienia z jednym przedmiotem nauczanym w Henrykowie. Chodzi tu o ochronę roślin, wykładaną w PSNR przez panią profesor Barbarę Czarnoleską, którą dobrze i pozytywnie zapamiętałem. Wspomniany wyżej podręcznik kwalifikatora plantacji nasiennych tu się nie przydawał, ale czekał na lepsze czasy. Nadeszły nieprędko, dopiero kiedy Stacje Kwarantanny i Ochrony Roślin przekształciły się Państwową Inspekcję Ochrony Roślin. Po kolejnych zmianach, w 2002 roku bodajże, dodano do niej Inspekcję Nasienną, z czego powstała istniejąca do dziś Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Przydzielono mi dział nasiennictwa w swoim oddziale terenowym, ale podręcznik sprzed lat już nie mógł się przydać. Do tego czasu przepisy szczegółowe zmieniły się wielokrotnie a książka po Jerzym Brzozowskim i po Jurku Suchym (tego drugiego pamiętam ze szkoły) trafiła na górną półkę. Dziś po latach stanowi dla mnie miłą pamiątkę z dwoma autografami i jedynym aktualnym wciąż wątkiem; wpisem ręcznym Jerzego Brzozowskiego o treści:

„1/2 czystej wyborowej, ¼ spirytusu, ¼ soku z pomarańczy. Przygotuj na Sylwestra 1972- 1973 r. Porządzimy sobie. Cześć! Duch Hoppkirka i Randal, Henryków 15.11.1972”.

Andrzej Szczudło

Brak komentarzy on Ze łzą w oku…

    Zostaw komentarz