Życiorys osoby, z którą mieliśmy dwuletni kontakt, ponieważ był naszym opiekunem roku 1967– 1969 PSTTN, oraz wykładowcą z zakresu czyszczalnictwa i przechowalnictwa nasion roślin uprawnych. W pamięci większości absolwentów zapisał się jako niestrudzony przewodnik i organizator wycieczek. Dzięki temu wiele osób mogło po raz pierwszy poznać walory turystyczne Dolnego Śląska. Pamiętam, jakie wrażenie wywarły Góry Stołowe- rajd naszego rocznika przez Błędne Skały na Szczeliniec.
Mowa oczywiście o doktorze Zbigniewie Urbaniaku
Udało mi się po wielu latach nawiązać bliższy kontakt z córkami doktora- Beatą i Jowitą. Nasze obecne kontakty przerodziły się w miłe, ciekawe relacje. Mamy wiele wspólnych wspomnień, ponieważ obie brały udział w naszych wypadach „w góry”.
Obie Panie odwiedziły mnie– przywożąc sporo pamiątek fotograficznych autorstwa dr Urbaniaka. Zdjęcia obejmują najwcześniejszy okres- pierwszych roczników. Niektóre grupowe fotografie na odwrocie posiadają treść dedykowaną Doktorowi z podpisami uczestniczek, co stanowi cenną informację. Oczywiście, najwięcej zdjęć jest z naszym rocznikiem, tutaj nie mam problemu z identyfikacją osób. Materiał fotograficzny, może posłużyć na kilka artykułów, ale do niego, mogą się odnieść osoby z tego okresu… późniejsze roczniki, to już inna bajka…
Załączam życiorys, informacje, które o swoim Ojcu napisała na moją prośbę- córka Jowita Urbaniak – Ślęczek. Napisała? – mało powiedziane… wykazała się wiedzą, wykraczającą poza szablon statystycznego dziecka na temat swoich rodziców. Na mnie, po przeczytaniu, treść wywarła duże wrażenie i gorzką prawdę, że tak naprawdę nie wiedziałam z jakimi wyjątkowymi ludźmi miałam do czynienia w czasie pobytu w Henrykowie.
Rok 1967- mój rocznik i córki dr Urbaniaka. Od lewej Jowita Urbaniak, Izabela Herman, Beata Urbaniak, Ewa Głowania, Bożena Duczmal, Maria Tylki, Halina Kamińska.
Koledzy od lewej: Andrzej Krysiak, Kazimierz Chudy, Jan Miazek, Wiesław Konieczny, Włodzimierz Borucki.
Opis na odwrocie fotografii: „Wykończone po wejściu na szczyt Suszycy 29.09.1967 r.”
Od lewej towarzysząca nam Beata Urbaniak, stoją wyżej Wanda Prabucka i ja, Władek Niedźwiecki, siedzą: Danusia Świątczak, Ema Chaberska, Ania Staniec, Basia Dybowska i Wiesiek Mydlak.
Niezapomniane Błędne Skały i Szczeliniec w Górach Stołowych. Na najwyższym poziomie z lewej strony nasz kolega, obecnie profesor Jerzy Tys, na dole z prawej dr Zbigniew Urbaniak – czuwający nad naszym bezpieczeństwem.
Doktor Urbaniak był jednym z najbardziej lubianych wykładowców, o czym świadczą wpisy, które widnieją na odwrotach zdjęć, które mi przekazano np. „… Kochanemu Doktorowi na pamiątkę ofiarują”- i tu następują podpisy, „…Pamięć niech będzie trwalsza od nas”- podpisy, „Bądźmy w Twych oczach wiecznie utrwalone”- podpisy, ”Na pamiątkę Najmilszemu Doktorowi”- Perełki, „Chcemy na zawsze pozostać w Pana pamięci”- podpisy itp.
Wprowadzenie do tematu: Leokadia Białecka -Solecka (Diaków)
Ż y c i o r y s
Zbigniew Urbaniak urodził się 9 lipca 1915 roku w Samostrzelu (obecne woj. kujawsko-pomorskie). Jego rodzice– mama Marta z domu Weight i tato Tomasz Urbaniak pochodzili z Wielkopolski. Zbigniew Urbaniak miał dwóch młodszych braci– Alfreda ur. w 1920 r., który studiował biologię na UJ w Krakowie, później (z tytułem doktora) zajmował się pracą naukową, oraz Lecha ur. w 1922 r. mieszkającego potem we Wrocławiu.
Lata dziecięce Zbigniewa Urbaniaka to czas I wojny światowej. Jego ojciec Tomasz brał udział w wojnie i jak wspominał “szkolił rekruta” w armii pruskiej, przeszedł z frontem pół Europy.
Rodzina mieszkała w Czerniejewie gdzie Zbigniew Urbaniak uczęszczał do szkoły podstawowej i gimnazjum. Na późniejsze wybory życiowe z pewnością miała wpływ praca jego ojca Tomasza jako ogrodnika, początkowo w majątku Czartoryskich. W 1931 roku cała rodzina przybyła do Klemensowa k/Zamościa, gdzie Tomasz objął kierownictwo Ogrodów i Szkółek Ogrodniczych Ordynacji Zamojskiej. Ordynacja obejmowała ogromny majątek jak cegielnie, tartaki, młyny, browar, cukrownię, kopalnie kamienia i piasku oraz ogrody i szkółki ogrodnicze. Ogrody w Klemensowie były prowadzone na wysokim poziomie przez Tomasza Urbaniaka. Oranżeria pod szkłem znana była z uprawy owoców egzotycznych, nieznanych wówczas w naszej szerokości geograficznej. Przyjeżdżali tutaj na praktyki studenci z całej Europy.
Zbigniew Urbaniak skończył Technikum Rolnicze w Zamościu i w 1937 roku odbywał praktykę ogrodniczą w Łazienkach Królewskich w Warszawie już jako dyplomowany technik– ogrodnik. Później wrócił do Klemensowa.
I właśnie w Klemensowie poznał swoją przyszłą żonę Zofię z domu Kisielewicz, rodowitą Zamościankę. Znajomość trwała kilka lat, mimo, że Zbigniew wyjechał do Wrocławia, a Zofia zaczęła studia farmaceutyczne w Lublinie. Ślub wzięli w 1950 roku w Sitańcu koło Zamościa. Potem już razem wyjechali do Wrocławia i tutaj urodziła się pierwsza córka Beata, a po pięciu latach druga– Jowita.
W 1950 roku Zbigniew Urbaniak rozpoczął studia na wydziale rolniczym mieszczącym się wówczas na Politechnice Wrocławskiej, gdzie powstały dwa wydziały; Medycyny Weterynaryjnej i Rolnictwa z Oddziałem Ogrodniczym. W 1951 roku z Uniwersytetu i Politechniki wyodrębniono samodzielną uczelnię- Wyższą Szkołę Rolniczą, później Akademię Rolniczą, a od 2006 roku Uniwersytet Przyrodniczy.
Po 5 latach studiów Zbigniew Urbaniak podjął pracę w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (z główną siedzibą w Radzikowie pod Warszawą) przy ul. Cybulskiego we Wrocławiu. I był wierny tej instytucji pracując w niej aż do emerytury. W 1963 roku obronił pracę doktorską z dziedziny nasiennictwa. Współpracował również z Wrocławską Centralą Nasienną gdzie poznał dyrektora Jana Szadurskiego, który zaproponował mu etat w nowo utworzonym zespole Pomaturalnych Szkół Techników Nasiennictwa i Laborantów Nasiennictwa. W tych szkołach Zbigniew Urbaniak przez 10 lat wykładał przedmiot “Czyszczalnictwo i przechowalnictwo nasion”.
Ponieważ był zapalonym turystą, założył w 1969 roku w henrykowskiej szkole Koło PTTK “Chabazie”, organizował rajdy i wycieczki górskie w Karkonosze. Koło działało prężnie w latach 1969- 1973. Prawdopodobnie ostatnim wyjazdem był wyjazd na Rajd Bialski w październiku 1975 roku.
Zbigniew Urbaniak oprócz turystyki, chętnie w porze zimowej wyjeżdżał w góry na narty. Do tych wyjazdów przygotowywał się już znaczniej wcześniej ćwicząc i biegając w terenie, żeby być w dobrej kondycji fizycznej.
Inne jego zainteresowania to muzyka. Obowiązkowe były coroczne koncerty noworoczne transmitowane przez telewizję z Wiednia oraz chętnie uczęszczał na koncerty w Filharmonii Wrocławskiej i na przedstawienia w Operze.
Interesował się również etnografią. Potrafił szukać twórców ludowych z Dolnego Śląska i nie tylko, jechać do nich i kupować rzeźbione przez nich figurki drewniane, ceramiczne naczynia czy wyroby kowalskie.
Jeżdżąc po Polsce lubił zwiedzać ciekawe obiekty zabytkowe, wszędzie zaglądał, wszystko go interesowało. Dzięki temu jego córki zwiedziły wiele miejsc w Polsce, mimo, że jako dzieci i potem w wieku nastoletnim może nie były z tego zbyt zadowolone, ale w wieku dorosłym bardzo to doceniły.
W Henrykowie przepracował jako nauczyciel 10 lat, od początku powstania szkół, przez cały okres dyrektorowania Jana Szadurskiego i potem jeszcze przez dwa lata za czasów dyrektora Władysława Szklarza.
Równocześnie pracował w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. W latach siedemdziesiątych zrobił habilitację i miał stanowisko docenta w tejże instytucji. Przepracował tam wiele lat aż do przejścia na emeryturę w wieku 72 lat.
Będąc na emeryturze jego kolejną pasją był przydomowy ogród. Jego pielęgnacja zajmowała mu codzienny czas. Ogród był zawsze pięknie utrzymany, było w nim dużo kwiatów i drzew owocowych (jabłonie, grusze, śliwy, czereśnie). Dbał o niego bardzo i dzięki swojej pracy i zaangażowaniu zdobywał pierwsze nagrody w konkursach na najpiękniejszy ogród w dzielnicy. Praca ta dawała mu wiele satysfakcji i zadowolenia. Ogrodem zajmował się do ostatnich swoich lat, dopóki mu siły pozwalały. Przeżył wiele lat w zdrowiu, ponieważ zawsze był w ruchu.
Zmarł 3 sierpnia 2010 roku w wieku 95 lat. Żona Zofia zmarła 26 listopada 2021 roku w wieku 98 lat. Zostali pochowani na Cmentarzu św. Wawrzyńca przy ulicy Bujwida we Wrocławiu ( Pole 10 Aleja Główna ).
Jowita Urbaniak – Ślęczek
7 komentarzy on Ulubiony profesor
Doktor Zbigniew Urbaniak, zamiłowany turysta, z pewnością odwiedzał też moje strony rodzinne, Suwalszczyznę. Prawdopodobnie poznał też mojego Ojca. Pisałem o tym tu; https://henrykusy.pl/tato-na-wywiadowce/
Panie Andrzeju, ma Pan rację. Jeździliśmy wiele lat na Suwalszczyznę. Mieszkaliśmy u gospodarza w miejscowości Boksze Osada koło Smolan. Tato starał się umożliwiać zakup różnych sprzętów do tego gospodarstwa i stąd wizyta w sprawie (chyba) ciągnika i spotkanie z Pana Ojcem.
pozdrawiam
Jowita Urbaniak-Ślęczek
Dr Urbaniak był też moim Wykładowcą, miałem u Niego uważanie, bo zawsze wszystko zaliczałem w zerowym terminie. Bardzo pomocny Wykładowca.
Sławoj Misiewicz "Harnaś".
Szanowny Panie Andrzeju,
chciałam Panu bardzo podziękować za publikację wspomnień o moim Tacie. Była to dla mnie lektura bardzo ciekawa i muszę to napisać - również wzruszająca. Taty nie ma już z nami 14 lat i bardzo miło jest czytać słowa, że był ulubionym profesorem, co często pojawiało się we wpisach absolwentów i jego wychowanków.
Osobne podziękowania należą się również Lodzi Białeckiej - Soleckiej, bo to ona była inicjatorką całego przedsięwzięcia i naszego spotkania po wielu latach. Lodziu - dziękuję.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich wychowanków i uczniów mojego Taty
Jowita Urbaniak-Ślęczek
Po wnikliwej analizie wpisów w indeksie słuchacza Sławoja Misiewicza (nie mam technicznej możliwości dodania zdjęcia do komentarza), potwierdzam, że wymieniony w dniu 1 czerwca 1971 uzyskał ocenę bardzo dobrą w przedmiocie "Technologia czyszczenia i suszenia nasion" oraz w przedmiocie "Gospodarka magazynowa i przechowalnictwo materiału siewnego". Obie piątki oczywiście zdobyte u doktora Zbigniewa Urbaniaka.
PSNR rocznik 1975-77.
Właśnie mija 49 lat kiedy byliśmy na Rajdzie Bialskim 9-12.X.1975 r. z panem dr. Urbaniakiem. Jak już kiedyś wspomniałem był to mój pierwszy tego typu rajd w góry i dlatego pamiętam
wszystko jak dziś. Kiedy jadę z Wrocławia do Wiednia, zawsze po lewej stronie drogi koło wsi Żelazno widać sylwetkę kościoła "Śnieżna Maria". Kiedy tam dotarliśmy, w nocy spadł śnieg. Zamiast się martwić bo było zimno- śpiewaliśmy kolędy. Wiedzieliśmy, że jest z nami nasz przewodnik, więc nic się nam nie stanie. Pozdrawiam!
Lodziu, "Na szczycie Suszycy 29.09.1967r - nic się nie zmieniłaś, rozpoznawalna jakby to była wczoraj robiona fotka. Czas się dla Ciebie zatrzymał. Podziwiam, pozdrawiam i buziaczki.