W zasadzie sportów nie uprawiałem. Doraźnie lubiłem pograć w siatkę, piłkę nożną, pojeździć rowerem, pobiegać (w wojsku)… i pokajakować. To ostatnie mam od Jurka Bruskiego, mojego henrykowskiego kolegi i przyjaciela. To on mnie namówił i ośmielił. Już po wojsku, latem 1978 roku wybrałem się z nim na spływ kajakowy Brdą. Przez tydzień pokonywaliśmy trasę spod Miastka do Koronowa k. Bydgoszczy. Sporo się działo na trasie, była spektakularna wywrotka, ale nic takiego, co by mnie zniechęciło do dalszych prób. Wracałem na Brdę jeszcze kilka razy w kolejnych latach a w roku 2003 ośmieliłem się stworzyć własną grupę, już bez Jurka – kapitana. Wybraliśmy się na Czarną Hańczę i od tego czasu prawie co roku z gronem rodziny i przyjaciół tydzień spędzaliśmy na wodzie. Jurek – lokalny patriota rodem z Miastka stale był wierny Brdzie. Co roku rzucał hasło „kajaki” i werbował Henrykusów na spływ. Już bez nas. Ale to jemu zawdzięczam fakt, że kajakarstwo mogę nazwać moim sportem. Dziękuję za osobisty przykład i zachętę do uprawiania tego „papieskiego sportu”!
Zapraszam do obejrzenia zdjęć ze spływu kajakowego z Jurkiem Bruskim z 1999 roku. Brdą, oczywiście!
Andrzej Szczudło
Dom Joli i Jurka Bruskich Jola z tatą. Frajda Karol i Michał Szczudłowie Ognisko rozpalaliśmy w deszczu Schronienie przed deszczem Pies też uczestniczył w spływie Przy ognisku romantycznie Aldona, Andrzeja żona Tu się działo Na stawie Bruskich Z teściem Jurka Zaraz śniadanie Regeneracja po spływie Aldonka! Chowamy się Goście z Beskidów
Jeden komentarz on Na kajakach
Muszę przyznać, że i mnie też zaraził. Jak tylko czas pozwala i zdrowie to staram się być u Jurka na Brdzie. W 2012 roku spłynęliśmy nawet razem, był Andrzej że swoją grupą, Jurek z wnukiem Igorem i ja z Bobikiem. Koszulka z tego spływu służy do dziś tylko uzupełniam daty :).